Miałem coś napisać, ale przeczytalem na portalu Wiara artykuł ks. Wł. Lewandowskiego i stwierdziłem, że warto go upowszechnić. (jn) "Gdy Dziecina kwili ks. Włodzimierz Lewandowski Infantylizacja liturgii skutkuje infantylizacją wiary. Jeszcze nie tak dawno śpiewy okresu Narodzenia Pańskiego dzielono na dwie grupy: kolędy i pastorałki. Pierwsze przeznaczone były do wykonywania podczas liturgii. Musiały charakteryzować się wzniosłością formy i zawierać elementy katechetyczne. Z reguły należało wykonywać wszystkie zwrotki, ponieważ najważniejsze treści znajdowały się na końcu. „Aby człowiek Bogiem był nazwany, Jego postać Bóstwo przybrało. By nie brząkał niewoli kajdany, Słowo Ojca Ciałem się stało.” Czwarta zwrotka kolędy Niepojęte dary. Albo trzecia z Tryumfów Króla niebieskiego. „Zrodziła Maryja Dziewica – Wiecznego Boga bez rodzica. – By nas z piekła wybawił – A w niebieskich postawił – Pałacach, pałacach, pałacach.” Pastorałki natomiast związane były z przedstawianym poza liturgią misterium. Było w nich wiele emocji, nad treścią często brała górę wyobraźnia autora, rozbudowana treść czasem niewiele miała wspólnego z objawieniem się Boga w swoim Synu. Dziś wszystko jest kolędą. Co gorsza, tradycyjnej koledy niewiele jest w liturgii, bo została wyparta przez nazywaną kolędą pastorałkę. Konsekwencje łatwo przewidzieć. Infantylizacja liturgii skutkuje infantylizacją wiary. (podkreślenie jn) Nie może być inaczej, skoro z Boga w postaci Sługi akcent zostaje przeniesiony na sianeczko, lulanie, kwilenie i wszelkie inne zdrobnienia. Głoszone na tym muzycznym tle przesłanie o Słowie, które Ciałem się stało, brzmi jak wykład z filozofii dramatu na osiedlowej dyskotece. Problemy nie kończą się na zacieranej od lat granicy. W polskim zwyczaju kolędy są śpiewane do święta Ofiarowania Pańskiego. (Zresztą ten sam zwyczaj wypiera w maju pieśni wielkanocne na rzecz maryjnych.) A przecież po Niedzieli Chrztu Pańskiego zaczyna się okres zwykły.(podkreślenie jn) Mało komu przychodzi do głowy postawienie pytania o to, jak ten zwyczaj ma się do – tak mocno wyartykułowanej przez błogosławionego Jana Pawła II w Liście Vicesimus quintus annus – zasady, że w liturgii wszystko, a zatem homilia, komentarze, śpiewy i wystrój kościoła, jest podporządkowane słowu Bożemu.(podkreślenie jn) Osobiście czuję olbrzymi dyskomfort psychiczny, gdy po śpiewie na przykład Cichej nocy mam robić wprowadzenie do liturgii Niedzieli Chrztu Pańskiego. Jak wytłumaczyć zdziwionym słuchaczom, że to już nie Dziecina, ale mający już trzydzieści lat, dorosły Jezus? Moi wykładowcy używali określenia sałatka liturgiczna. Tracąca na smaku im bardziej oddalamy się od faktycznego zakończenia okresu Narodzenia Pańskiego. O stanie śpiewu w naszych kościołach napisano już wiele. Wyparcie kolędy przez pastorałkę i nie liczenie się z kalendarzem liturgicznym pokazuje, że zamiast iść do przodu, stawiamy kolejne kroki wstecz. Potem jest zdziwienie. Że wiara coraz płytsza, a w świętach coraz mniej Pana Boga. A przecież to właśnie liturgia jest pierwszą formą katechezy." Boże Narodzenie i co dalej? Chciałam się podzielić jeszcze jedną refleksją z tego czasu, tym co te święta znaczą dla mnie. Piszę w czasie teraźniejszym, bo Bóg stał się "Bogiem z nami" 2000 lat temu i z nami JEST, choć czasowo święta się skończyły. ON JEST Z NAMI, po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Przyszedł i już pozostał, bo bardzo się stęsknił za nami, nie chciał już dłużej bez nas żyć. Gosia Ch. "CZYŻ NIE ZNACZĘ DLA CIEBIE WIĘCEJ, NIŻ...?"
Małym dzieciom opowiada się różne historie, aby przybliżyć im fakty. Małym dzieciom wystarczy opowieść o żłóbku, o braku miejsca, o osiołkach i gwieździe, o małym Jezusie, takim małym jak oni, o królach i złym Herodzie. Dużym dzieciom i dorosłym też trzeba to wszystko na nowo, co roku powtarzać, aby byli świadomi, że Wcielenie ma swój historyczny, ludzki wymiar, że odkupienie to nie jest mit, to nie jest idea albo "pobożne życzenie", ale to Bóg, który wchodzi w historię ludzką, w historię tego świata, staje się człowiekiem aby nas zbawić. Żłóbek i Krzyż wydarzył się naprawdę tak samo jak bitwa o Monte Cassino. Dużym dzieciom, które zadają pytania o sens tego wszystkiego i dorosłym, którzy są tak zmęczeni rzeczywistością, że już nie chcą prowokować rozmów o sens a tylko odpocząć od życia w miłej, pięknej, przystrojonej atmosferze - TRZEBA MÓWIĆ O SENSIE WCIELENIA, BOŻEGO NARODZENIA. Bo inaczej ten czas sprowadzimy TYLKO do sentymentów małych dzieci: do "magicznej" atmosfery, do bajkowej pogody, do rodzinnych świąt, do atrakcyjnego wśród szarości zimy wystroju miast i mieszkań oraz pyszności stołu, a to jest tylko drugoplanowe, jak nie trzecio. Matka Kościół w swej mądrości podaje nam niecałe 3 tygodnie na wejście w zrozumienie tego, co dokonało się dla mnie, dla nas ponad 2000 lat temu. Krótki to czas, jeśli się chce z jednej strony walczyć z komercją sklepową w czasie Adwentu, aby go zachować jako czas przygotowania a z drugiej strony jeśli się ma pokusę, aby sprostać wszystkim wymogom magicznego obchodzenia tych Świąt. Człowiek się tyle naprzygotowuje, tyle wysiłku włoży żeby było ładnie, obficie i nie nadąży się tym swoim sukcesem nacieszyć. Szkoda pięknej choinki po 2 tygodniach, przecież jeszcze nie oblatuje, znów robota z rozbieraniem, sprzątaniem, poza tem jeszcze ksiądz nie był "po kolędzie". Dla wielu katolików Boże Narodzenie kończy się wraz z wizytą duszpasterską w ich domach. Krótki czas Bożego Narodzenia jest szansą, aby oczyścić się z tego, co zbędne, z natłoku włożonego wysiłku w nie to, co jest sercem Prawdy. Wykorzystać szansę to podjąć wysiłek, który służy do rozwoju duchowego, to nie jest pójście na łatwiznę, na stwierdzenie: święta, święta i po świętach. Bo to "po świętach" jest równie ważne jak "święta, święta", bo są konsekwencją, są osobistym wyborem życia, które wypływa z… Jeśli zatrzymam się na "magicznych świętach", to dla mego życia, dla rytmu mojej codzienności nie będzie miało ono znaczenia, najwyżej będę sentymentalnie tęsknić jak za czasem atrakcyjnie spędzonego urlopu od monotonii życia codziennego. Wrócę do zwykłej szarości życia. Wykorzystać szansę to podjąć wysiłek, który służy do rozwoju duchowego. To najpierw: Usłyszeć i Zobaczyć Dobrą Nowinę o światłości, o Królu, o wyzwoleniu i zwycięstwie, które jest w zasięgu mojej ręki i możliwości. To, co było tylko oczekiwaniem, tęsknym wyglądaniem, marzeniem spoza mego zasięgu, staje się moim udziałem!!!! Za darmo!!!! Dlatego dziś mam szansę, że już czas, czas podjąć decyzję. Jezus do mnie dziś się zwraca: "Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż ……?" (1 Sm 1, 8); "Czas się wypełnił… Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi." (Mk 1, 14-20). Nie mogę być dziś zapatrzona w świecidełka - niech cały świat się nad nimi rozczula jak chce, ja mam dziś zobaczyć jezioro i swoje sieci i dać się porwać Temu, który mówi do mnie. Jeden etap się skończył, ale Pan w swojej hojności rozpoczyna nowy, daje mi szansę przeżywania największej przygody mego życia. Natychmiast zostawiam swoje sieci - swoją wizję mego życia i idę za Tobą, za Twoim słowem, wpatrzona w Twoje oblicze wraz z innymi we wspólnocie Twego Kościoła. gn W najbliższą sobotę o godz. 19.00 będzie sprawowana Eucharystia naszej Wspólnoty a następnie odbędzie się Spotkanie Opłatkowe. Na tę coroczną uroczystość serdecznie zapraszamy.
A Słowo stało się ciałem Niech oglądanie chwały, chwały jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca rozciągnie się dla wszystkich odwiedzających naszą stronę, jak również wszystkich ludzi na caly nadchodzący rok 2012. Niech spłynie na wszystkich obfitość łask i błogoslawieństwo (szczęście) od Przedwiecznego Słowa Ojca, od naszego Pana i Zbawcy Jezusa, który jest naszym Chrystusem. Amen. Gloria in excelsis Deo ... Janusz Nowak, Moderator Wspólnoty Paschy Tu i Teraz Różnie bywało w moim życiu, ale nigdy nie wierzyłem w przesądy i przypadki. Bóg chciał i zadziałał. Spotkaliśmy się, za co dziękuję:) Dziekuję Bogu, że pozwolił mi spotykać takich ludzi, często o to prosiłem i stało się. Bóg mnie doświadcza w różny sposób i nie opuszcza, czego jestem świadkiem. Norbert Mój Adwent 2011 r. rozpoczął się w czasie spotkania w Konstancinie. I był to piękny czas: spotkania ze świętym W. Pallottim i przede wszystkim, czas słuchania. O tym, czym jest i powinno być radosne oczekiwanie, czym czuwanie i wypatrywanie, czy Pan nie nadchodzi? Moja świadomość nieuniknionej przecież, śmierci powiększyła się o przekonanie, że łatwo pragnąć świętości w bliżej nieokreślonym czasie. Trudniej pragnąć jej już dziś! Panny czuwające z oliwą na przyjście Oblubieńca, musiały mieć niegasnące pragnienie spotkania, żeby przewidzieć, że może im zabraknąć oliwy do lamp. Czy ja mam takie pragnienie, taką tęsknotę za Oblubieńcem? I wreszcie ten, który już bezpośrednio, nie przez proroków, zapowiada przyjście Zbawiciela, św. Jan Chrzciciel. Czy on i jego wezwanie do nawrócenia, bo pośród nas stoi już Ten, któremu on nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandałów, jest także moim? Czy to co robię: moje modlitwy, śpiewanie, spotkania modlitewne i wszystkie inne moje dobre czyny są dla Pana jak "skrwawiona szmata"? Czy mam się ich wstydzić, bo służą tylko mnie samej? Odpowiedzi na te pytania udziela TEN, który stoi już w drzwiach, już przybywa, abym mogła być wyzwolona z obłudy i fałszywej pokory! On pragnie mojego serca i oddania, aby napełnić mnie pokojem! br Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie /J 1,27/
Bóg jest bardzo blisko nas / i nie chodzi tu o wymiar czasu, ale przestrzeni – tak myśląc po ludzku, bo przecież dla Boga te wymiary nie są ważne/. Problem w tym, że Go nie dostrzegamy. Może dlatego, że Go nie znamy? Obcy wśród swoich. Gdy spojrzałam na moje notatki, do pytań, które postawiono podczas naszego dnia skupienia, zobaczyłam kilkanaście razy słowo "ja". Można by pomyśleć, że w centrum adwentowych rozważań jest egoizm, myślenie o sobie. Ale na szczęście to tylko "personalistyczne" ujęcie adwentu. Bo nie wystarczy wiedzieć, że adwent to oczekiwanie na Narodzenie Pańskie. Nie wystarczy nawet wiedzieć, że to czas oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa w paruzji. Ale to przeżywanie adwentu jako mojego czasu, mojego życia, moich nadziei i moich oczekiwań. Muszę także zobaczyć stan mojej duszy, moich zaciemnień i mojego działania.
Chwała Panu za ten błogosławiony czas, za żywą obecność Pana we wspólnocie. A dla wszystkich, którzy mają problemy mam przesłanie: " zajmij się Bogiem, a Bóg zajmie się twoimi problemami i twoim życiem" Marysia |