Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 9 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
170
361
648

-287
W tym roku:
Last year:
28647
93788
-65141
Strona główna PRZECZYTANE w sieci

Franciszek: surowość jest znakiem słabości

dodane 2014-12-15 13:57

KAI |

Jezus czyni nas miłosiernymi względem ludzi, natomiast tym, którzy nie budują na Chrystusie grozi stawanie się surowymi, skoncentrowanymi na dyscyplinie zewnętrznej, przy wewnętrznej hipokryzji i oportunizmie - powiedział papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty.

Franciszek: surowość jest znakiem słabości PAP/EPA/CLAUDIO PERI Papież Franciszek

W swojej homilii Ojciec Święty odniósł się do dzisiejszej Ewangelii, (Mt 21,23-27), w której mowa o tym, że arcykapłani i starsi ludu pytali Jezusa, jakim prawem dokonuje swych dzieł. Franciszek zauważył, że samo to pytanie ukazuje hipokryzję ich serc. Nie interesowała ich bowiem prawda, tylko obrona własnych interesów. Zachowywali się zależnie od tego skąd powiał wiatr, byli jak chorągiewki na wietrze, niekonsekwentni - „kupczyli wolnością wewnętrzną, wiarą, ojczyzną wszystkim, za wyjątkiem pozorów”- zauważył papież. Dodał, że najważniejsze było dla nich dobre wyjście z sytuacji, byli oportunistami.

Ojciec Święty zauważył, że może zdaniem niektórych ludzie ci zachowywali prawo, w szabas nie chodzili więcej niż sto metrów, nigdy nie podchodzili do stołu, nie umywszy sobie wcześniej rąk i bez dokonania rytualnych ablucji. Byli bardzo pewni w swoich zwyczajach, ale były to jedynie pozory, z zewnątrz wydawali się mocni, ale ich serce było bardzo słabe, nie wiedzieli, w co wierzą. Dlatego ich życie z zewnątrz wydając się uregulowanym, było niestabilne, chociaż z zewnątrz byli gruboskórni. Natomiast Pan Jezus uczy nas, że chrześcijanin musi mieć serce silne, stabilne, wzrastające na skale, którą jest Chrystus, serce, które nie kupczy niczym z tego, co należy do skały, do istoty, do Chrystusa.

Franciszek zaznaczył, że dyscyplina nie jest sacrum i przypomniał, że kiedy Pius XII zliberalizował przepisy dotyczące postu eucharystycznego, wiele osób było zgorszonych. A chodziło jedynie o dyscyplinę Kościoła. Również dla faryzeuszy dyscyplina była ważniejsza, niż potrzeby żywych ludzi, ich serca były przegniłe, zdemoralizowane. To był ich dramat. Papież wyznał, że kiedy widzi takich ludzi, którzy ufność pokładają w przepisach, a nie w skale, którą jest Chrystus, to ma ochotę prosić Pana, żeby na ich drogę rzucił skórkę od banana, (podkreśl. - red.) aby upadłszy zawstydzili się swoją grzesznością, i dzięki temu spotkali Boga – Zbawiciela. „Za każdym razem, kiedy grzech nas zawstydza, spotykamy Pana, który nam przebacza, tak jak chorzy, którzy uciekali się do Pana, żeby ich uleczył” - zauważył. Ojciec Święty dodał, że ludzie prości nie błądzili, pomimo postawy owych uczonych w Piśmie, bo mieli zmysł wiary.

Papież zakończył swoją homilię następującą modlitwą: „Proszę Pana o łaskę, aby nasze serce było proste, jasne prawdą, którą On nam daje, i abyśmy mogli w ten sposób stać się sympatycznymi, przebaczającymi, rozumiejącymi innych, o sercu szerokim wobec ludzi, miłosiernymi. Nigdy nie potępiajmy, nigdy nie potępiajmy. Jeśli już chcesz potępić, potępiaj samego siebie, jeśli masz jakieś powody. Prośmy Pana o łaskę, aby nam dał to wewnętrzne światło, które nas przekonuje, że skałą jest tylko On a nie tyle spraw, które uważamy za ważne; niech On nam wskaże drogę, niech nam towarzyszy, poszerzy serce, aby mogło one podjąć problemy wielu osób i obdarza nas łaskę, której nie mieli faryzeusze, arcykapłani i starsi ludu: łaskę poczucia się grzesznikami” - powiedział Franciszek.

Kościół jest płodny, wychodząc z własnych ograniczeń

dodane 2014-12-09 14:07

KAI |

Radością Kościoła jest macierzyństwo, wyjście na poszukiwanie owiec zagubionych – powiedział papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty.

Kościół jest płodny, wychodząc z własnych ograniczeń Roman Koszowski /Foto Gość Papież na Placu św. Piotra

Zaznaczył, że zadaniem Kościoła jest nie tyle doskonałość organizacyjna, ile bycie matką. Franciszek zachęcił do troski o bycie radosnymi chrześcijanami, obdarzonymi pociechą i czułością Jezusa.

Ojciec święty wyszedł od pierwszego dzisiejszego czytania liturgicznego (Iz 40,1-11), w którym prorok Izajasz zapowiada kres ucisku Izraela po niewoli babilońskiej. Mówiąc o konieczności otwarcia bram na Boże pocieszenie, papież zauważył, że lud potrzebuje pocieszenia, a jest nim już obecność Pana. Jednakże zazwyczaj uciekamy od pociechy; jesteśmy nieufni; wygodniej nam w tym, co znamy, co uważamy za własne, w naszych brakach, grzechach. Kiedy natomiast przychodzi Duch Święty i Jego pocieszenie, nadchodzi stan, którego nie potrafimy kontrolować - jest to powierzenie się Bożemu pocieszeniu – zaznaczył Franciszek. Podkreślił, że najmocniejszym pocieszeniem jest doświadczenie Bożego miłosierdzia i przebaczenia. Papież przypomniał słowa zawarte w 16 rozdziale Księgi proroka Ezechiela, gdzie mowa o wielu grzechach ludu, ale także wierności Boga, którego „zemstą” będą pociecha i przebaczenie. Tylko Bóg może bowiem naprawdę pocieszyć człowieka.

Następnie ojciec święty odniósł się do dzisiejszej Ewangelii, mówiącej o owcy zagubionej.

„Zastanawiam się, co jest pocieszeniem Kościoła. Tak jak ktoś doznaje pocieszenia, kiedy odczuwa miłosierdzie i przebaczenie Pana, tak Kościół świętuje i jest szczęśliwy, kiedy wychodzi ze swoich ograniczeń. W Ewangelii ten pasterz, który wychodzi w poszukiwaniu owcy zagubionej, mógłby rachować jak dobry handlowiec: kiedy zagubi się jedna z dziewięćdziesięciu dziewięciu – to nie ma problemu - wystarczy zwykły bilans zysków i strat, i spokojnie można iść naprzód. Ale ten, kto ma serce pasterza, wychodzi, by szukać tej owcy, aż ją znajdzie, i wtedy wyprawia ucztę, jest radosny” - powiedział Franciszek.

Papież podkreślił, że radością Kościoła jest wychodzenie i poszukiwanie braci i sióstr, którzy są daleko. Wówczas staje się on matką, staje się płodny. Natomiast kiedy zamyka się w sobie samym, nawet gdyby był świetnie zorganizowany, ale brakowałoby w nim radości, świętowania, pokoju, to staje się zniechęconym, lękliwym, smutnym Kościołem, który jest bardziej muzeum, basztą obronną niż matką. Natomiast radością Kościoła jest rodzenie, wyjście ze swych ograniczeń, aby dawać życie, poszukiwać owiec zagubionych, radością Kościoła jest właśnie czułość pasterza, czułość matki – zaznaczył ojciec święty.

„Niech Pan obdarzy nas łaską pracowania, bycia chrześcijanami radosnymi w płodności Matki Kościoła i zachowa nas od popadania w postawę chrześcijan smutnych, niecierpliwych, zniechęconych, lękliwych, którzy w Kościele mają wszystko doskonałe, ale nie mają «dzieci», Niech Pan nas pocieszy pociechą Kościoła-matki, wychodzącej ze swoich ograniczeń, i pocieszy nas pociechą czułości i miłosierdzia Jezusa oraz Jego miłosierdziem w przebaczeniu grzechów” - zakończył swoją homilię Franciszek.

Kłopot z Roratami

Kłopot z Roratami

ks. Włodzimierz Lewandowski

Gloria w czasie roratów brzmi mniej więcej jak Alleluja w czasie Wielkiego Postu. Herezja? Czy uwaga, nad którą warto się zatrzymać?

Więcej…

Papież: Kościół szafarzem łask, a nie biurokracji

dodane 2014-05-08 12:54

KAI |  /za info.wiara.pl/

Ludzie powołani w Kościele do sprawowania sakramentów powinni pozostawić miejsce na Bożą łaskę i nie stawiać przeszkód natury "biurokratycznej" - powiedział papież Franciszek podczas porannej Mszy św. sprawowanej w Domu Świętej Marty.

Papież: Kościół szafarzem łask, a nie biurokracji Roman Koszowski /GN

Ojciec Święty podkreślił, że to Pan Bóg dokonuje dzieła ewangelizacji. Jednocześnie przestrzegł przed nadmierną biurokracją w Kościele, która może niekiedy utrudniać przystęp ludzi do Boga. Jako wzór wskazał apostoła Filipa, o którym mówi pierwsze czytanie czwartku 3 tygodnia wielkanocnego (Dz 8,26-40). Można w nim dostrzec trzy wyraźne cechy chrześcijanina: posłuszeństwo Duchowi Świętemu, dialog oraz ufność w łaskę Bożą. Pierwsza z nich jest wyraźnie dostrzegalna w chwili, kiedy Duch Święty wskazuje Filipowi, aby przerwał swoją działalność i dotarł do wozu, którym podróżował z Jerozolimy do Gazy dworzanin królowej Etiopii.

"Filip jest posłuszny wobec wezwania Boga. Z pewnością pozostawił wiele rzeczy, które miał zrobić, bo apostołowie byli wówczas bardzo pochłonięci ewangelizacją. Zostawił wszystko i poszedł. Pozwala to nam dostrzec, że bez owego posłuszeństwa wobec głosu Boga nikt nie może ewangelizować, nikt nie może głosić Jezusa Chrystusa: w najlepszym razie będzie głosił samego siebie. To Bóg wzywa, to Bóg każe Filipowi iść. I Filip idzie. Jest posłuszny" - zauważył papież.

Dla Filipa spotkanie z dworzaninem królowej etiopskiej stało się okazją do głoszenia Ewangelii. To głoszenie nie jest jednak czymś narzucanym z wysoka, lecz dialogiem, w którym apostoł szanuje duchową wrażliwość swojego rozmówcy czytającego, bez zrozumienia fragment z proroka Izajasza.

"Nie można ewangelizować bez dialogu. Nie można. Trzeba bowiem wychodzić z tego miejsca, w którym jest dana osoba, potrzebująca ewangelizacji. Jakże jest to ważne" - zaznaczył papież. Jednocześnie wskazał, że warto tracić czas na ten żmudny dialog z konkretną osobą, którą Bóg nam daje, byśmy jej głosili Ewangelię. Chodzi o konkretną osobę, taką jaką ona jest w tej chwili, a nie jaką powinna być - zaznaczył Franciszek.

Ojciec Święty zauważył, że słowa Filipa wzbudziły w dworzaninie królowej etiopskiej pragnienie bycia ochrzczonym i stało się tak, gdy przybyli nad jakąś wodę. Filip oddał go w Boże ręce. Z kolei ów dworzanin będzie budził wiarę. To nam powinno pomóc zrozumieć, iż to Bóg dokonuje ewangelizacji.

Na zakończenie papież zaznaczył, że łaska jest ważniejsza, niż cała biurokracja. "Wiele razy stajemy się w Kościele firmą produkującą przeszkody, aby ludzie nie mogli zyskać łaski. Niech Pan pozwoli nam to zrozumieć" - zakończył swoją homilię Franciszek.

Franciszek o spowiedzi

O znaczeniu sakramentu pokuty dla życia chrześcijańskiego mówił dziś papież Franciszek podczas audiencji ogólnej.

Franciszek o spowiedzi HENRYK PRZONDZIONO /GN Papież Franciszek

Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry,

Przez sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego, chrzest, Eucharystię i bierzmowanie człowiek otrzymuje nowe życie w Chrystusie. Ale, wszyscy o tym wiemy życie to nosimy „w naczyniach glinianych” (2 Kor 4,7), nadal podlegamy pokusie, cierpieniu i śmierci i z powodu grzechu możemy nawet utracić nowe życie. Dlatego Pan Jezus chciał, aby Kościół kontynuował swoje zbawcze dzieło także wobec swoich członków, zwłaszcza poprzez sakrament pojednania oraz namaszczenia chorych, które można połączyć pod nazwą „sakramentów uzdrowienia”. Sakrament pojednania jest "sakramentem uzdrowienia". Kiedy idę do spowiedzi, to pragnę się uleczyć, uleczyć moją duszę, serce, z powodu czegoś niedobrego, czego się dopuściłem. Biblijny obraz, który wyraża to najlepiej w ich głębokim powiązaniu, to wydarzenie przebaczenia i uzdrowienia paralityka, gdzie Pan Jezus objawia się równocześnie jako lekarz dusz i ciał (por. Mk 2,1-12; Mt 9,1-8; Łk 5,17-26).

1. Sakrament Pokuty i Pojednania, który nazywamy też spowiedzią, wypływa bezpośrednio z tajemnicy paschalnej. Bowiem w wieczór Zmartwychwstania Pan ukazał się uczniom zamkniętym w Wieczerniku i powitawszy ich „Pokój wam”, tchnął na nich i powiedział: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,21-23). Ten fragment ukazuje nam głębszą dynamikę zawartą w tym sakramencie. Nade wszystko fakt, że odpuszczenie grzechów nie jest czymś, co możemy dać sobie sami, nie mogę powiedzieć "odpuszczam sobie grzechy". O przebaczenie prosimy drugą osobę, a w spowiedzi prosimy Jezusa o przebaczenie. Przebaczenie nie jest wynikiem naszych wysiłków, ale jest darem Ducha Świętego, który napełnia nas obmyciem miłosierdzia i łaski, nieustannie wypływającego z przebitego serca Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Ponadto przypomina nam, że tylko jeśli damy się pojednać w Panu Jezusie z Ojcem i z braćmi, to możemy być naprawdę w pokoju. To odczuwamy wszyscy, kiedy udajemy się do spowiedzi, z ciężarem w duszy, odrobiną smutku. A kiedy odczuwamy przebaczenie Jezusa, to jesteśmy w pokoju, z tym pokojem duszy, bardzo pięknym, którym tylko Jezus może obdarować, tylko On.

2. Z biegiem czasu sprawowanie tego sakramentu przeszło z formy publicznej, bo na początku grzechy wyznawano publicznie - do osobistej i poufnej. Nie może to jednak prowadzić do utraty kościelnego charakteru, stanowiącego jego kontekst życiowy. To bowiem wspólnota chrześcijańska jest miejscem w którym uobecnia się Duch odnawiający serca w miłości Boga i czyniący wszystkich braci jedno w Chrystusie Jezusie. Właśnie dlatego nie wystarcza prośba o przebaczenie w swoim umyśle i sercu, ale trzeba z ufnością i pokorą wyznać swoje grzechy słudze Kościoła. W sprawowaniu tego sakramentu kapłan nie reprezentuje jedynie Boga, lecz całą wspólnotę, która rozpoznaje siebie w słabości każdego ze swych członków, która ze wzruszeniem wysłuchuje jego skruchy, która się z nim jedna oraz dodaje mu otuchy i towarzyszy na drodze nawrócenia a także dojrzewania ludzkiego i chrześcijańskiego.

Ktoś może powiedzieć: ja spowiadam się jedynie Bogu. Tak, to prawda, możesz powiedzieć: "wybacz mi Boże!", i wyznać twoje grzechy. Ale nasze grzechy wymierzone są także przeciw naszym braciom, przeciw Kościołowi i dlatego trzeba prosić o wybaczenie grzechów braci i Kościół w osobie kapłana. Jednak ktoś powie: "Ojcze, ja się wstydzę". Także wstyd jest dobry. To zdrowo mieć trochę wstydu, bo wstyd jest także zbawienny. Kiedy bowiem ktoś nie ma wstydu, to w mojej ojczyźnie mawiamy, że jest bezwstydnikiem. Wstyd jest dla nas także czymś dobrym, bo czyni nas pokorniejszymi. A kapłan przyjmuje to wyznanie grzechów z miłością i czułością i przebacza w imię Boga. Także z ludzkiego punktu widzenia, aby nam ulżyć, dobrze rozmawiać z bratem i wyznać kapłanowi te sprawy, które tak bardzo ciążą nam na sercu, a człowiek odczuwa ulgę wobec Boga, Kościoła i brata. Nie lękajcie się spowiedzi! Ktoś stojąc w kolejce do spowiedzi odczuwa wszystko to, co mu ciąży na sercu a także wstyd, żeby się wyspowiadać. Kiedy skończy się spowiedź odchodzi wolny, wspaniały, odczuwając przebaczenie, nieskalany, szczęśliwy. To właśnie jest piękno spowiedzi! Chciałbym wam zadać pytanie, na które niech każdy z was odpowie w swoim sercu: kiedy po raz ostatni się spowiadałem? Czy dwa dni temu? dwa tygodnie? dwa lata? dwadzieścia lat? czterdzieści lat? Niech każdy sobie policzy. Niech każdy zapyta siebie: kiedy spowiadałem się po raz ostatni? Minęło wiele czasu. Nie trać ani dnia. Śmiało idź się wyspowiadać! Kapłan będzie dla ciebie dobry. Jest tam też Pan Jezus, który jest lepszy, niż księża! Jezus ciebie przyjmie z wielką miłością! Bądź dzielny i śmiało idź się wyspowiadać.

Drodzy przyjaciele, sprawowanie sakramentu pojednania oznacza bycie otoczonym serdecznym uściskiem: jest to uścisk nieskończonego miłosierdzia Ojca. Przypomnijmy sobie tę przepiękną przypowieść o synu, który odszedł z domu z pieniędzmi jakie należały się jemu w spadku, roztrwonił je wszystkie, a kiedy nic nie zostało postanowił powrócić do domu, ale nie jako syn, lecz sługa. Było w nim wielkie poczucie winy i wstydu. Niespodzianką było to, że kiedy zaczął prosić o przebaczenie, ojciec nie pozwolił mu mówić, lecz objął go, ucałował i wyprawił ucztę. Mówię wam, za każdym razem, kiedy się spowiadamy, Bóg nas obejmuje w uścisku, wyprawia ucztę. Podążajmy tą drogą. Niech Pan wam błogosławi.

Więcej artykułów…