Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 8 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
111
337
361

-24
W tym roku:
Last year:
30796
93788
-62992
Strona główna PRZECZYTANE w sieci

Papież: Rachunek sumienia dla Kościoła

Do zapatrzenia się w Jezusa, który nas wzywa do głoszenia Ewangelii i Jego imienia, z radością zachęcił dziś rano papież Franciszek podczas Eucharystii sprawowanej w Domu Świętej Marty w Watykanie.

Papież: Rachunek sumienia dla Kościoła PAP/EPA/OSSERVATORE ROMANO

Wskazał, że nie powinniśmy się lękać radości Ducha Świętego, która prowadzi do przezwyciężenia zamknięcia w sobie samych. We Mszy św. uczestniczyli pracownicy Poczty Watykańskiej oraz poradni pediatrycznej Świętej Marty.

Odnosząc się do pierwszego dzisiejszego czytania z Dziejów Apostolskich Ojciec Święty zauważył, iż zdawało się, że radość pierwszej wspólnoty wierzących, zgromadzonych w Antiochii Pizydyjskiej w Azji Mniejszej, nigdy się nie skończy. W czytanym dziś jednak fragmencie mowa jest o zazdrości zamkniętych w sobie Żydów, skoro zobaczyli tłumy chrześcijan i zaczęli ich prześladować:

„Stało się tak po prostu, ponieważ ich serce było zamknięte, nie byli otwarci na nowość Ducha Świętego. Uważali, że wszystko zostało powiedziane, że wszystko było tak, jak sądzili, że być powinno i dlatego czuli się obrońcami wiary. Zaczęli mówić przeciw apostołom, posuwając się do oszczerstwa, oczerniania... Poszli więc do pobożnych arystokratycznych kobiet, które miały wpływy, wbili im do głowy idee, sprawy, rzeczy, i domagali się, by nakłoniły mężów do wystąpienia przeciw apostołom. Taka była postawa tej grupy, a także wszystkich grup zamkniętych na przestrzeni dziejów: paktowanie z władzą, rozwiązywanie trudności, ale „między nami"... Tak, jak to uczynili kapłani i starsi w poranek Zmartwychwstania Pańskiego, gdy żołnierze powiadomili ich co się wydarzyło. Nakazali im wtedy: „Zamilczcie, weźcie pieniądze, którymi wszystko usiłowali zakryć” - powiedział papież Franciszek. Dodał, że na tym właśnie polega religijność zamknięta w sobie, bez wolności, by otworzyć się na Pana.

„Ich życie wspólnotowe, które ma zawsze bronić prawdy, ponieważ wierzą oni, iż bronią prawdy, jest zawsze oszczerstwem, plotkarstwem... Naprawdę, są wspólnotą plotkarską, mówiącą przeciw, niszczącą drugiego i patrzącą wstecz, nieustannie wstecz, pokrytą murem. Natomiast wspólnota wolności, z wolnością Boga i Ducha Świętego, szła naprzód, nawet w prześladowaniach. A słowo Pańskie szerzyło się w całym regionie. Podążanie naprzód jest właściwe Wspólnocie Pana, upowszechnianie się, ponieważ takim jest dobro: zawsze się rozpowszechnia! Dobro nie zamyka się w sobie. Jest to kryterium, kryterium Kościoła, także dla naszego rachunku sumienia: jakimi są nasze wspólnoty, wspólnoty zakonne, wspólnoty parafialne? Czy są wspólnotami otwartymi na Ducha Świętego, który prowadzi nas nieustannie do przodu, aby upowszechniać Słowo Boże, czy też są wspólnotami zamkniętymi, ze wszystkimi precyzyjnymi nakazami, które nakładają na barki wiernych tak wiele przykazań, jak Pan powiedział do faryzeuszów?” - stwierdził Ojciec Święty.

Papież Franciszek zauważył, że prześladowanie zaczyna się właśnie z powodów religijnych i zazdrości, ale nie tylko, gdyż uczniowie byli pełni radości Ducha Świętego, przemawiali pięknie, otwierając drogi:

"Natomiast wspólnota zamknięta, pewna siebie, poszukująca bezpieczeństwa w paktowaniu z władzą, w pieniądzach, mówi, posługując się słowami raniącymi: znieważają, potępiają ...Taka jest właśnie jej postawa. Może zapomnieli o pieszczotach matki, kiedy byli mali. Wspólnoty te nie mają pojęcia o serdeczności, ale jedynie o obowiązku, potrzebie czynienia, zamknięciu się w jakiejś pozornej obserwancji. Tak, jak im powiedział Pan Jezus: „Jesteście jak groby, jak groby pobielane, piękne, ale nic więcej" . Myślimy dziś o tak pięknym Kościele, który podąża naprzód. Myślimy o tak wielu braciach, którzy cierpią obecnie w tak wielu krajach prześladowania w imię wolności Ducha. Ale bracia ci, cierpiąc, są pełni radości i Ducha Świętego” - stwierdził papież Franciszek .

Na zakończenie Ojciec Święty zachęcił, by spojrzeć na Jezusa, „który posyła nas na ewangelizację, aby głosić Jego imię z radością, pełni radości”. Podkreślił zarazem, że nie trzeba się lękać radości Ducha Świętego, aby nie „zamknąć się w sobie”.

"Kościół musi wychodzić na zewnątrz"

Papież Franciszek napisał w czwartek w liście do Zgromadzenia Biskupów argentyńskich, że "tysiąckroć" woli Kościół, który wychodzi ze swego zamknięcia i naraża się na wypadki, niż "chory Kościół".

"Kościół musi wychodzić na zewnątrz" PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI Papież Franciszek

W liście, którego treść rozpowszechniło Radio Watykańskie, Franciszek napisał, że Kościół, który nie wychodzi na zewnątrz, prędzej czy później staje się chorym Kościołem.

"To prawda - dodał papież - że Kościołowi, który wychodzi na zewnątrz, może się przytrafić to, co każdej osobie na ulicy: może narazić się na wypadek".

Wobec tej alternatywy - powiedział papież - "tysiąckroć wolę Kościół ulegający wypadkom od chorego Kościoła".

"Typowym schorzeniem Kościoła, który się zamyka - kontynuował Franciszek - jest skupienie się na samym sobie (...) To rodzaj narcyzmu, który prowadzi nas do duchowego spłycenia, a w konsekwencji nie pozwala nam odczuwać słodkiej i krzepiącej radości płynącej z ewangelizacji".

Kościół nie może być niańką

Przed chrześcijaństwem ograniczającym się do rytuałów, Kościołem jedynie do aktywności duchowieństwa przestrzegł dziś papież podczas Mszy św. sprawowanej w Domu Świętej Marty.

Kościół nie może być niańką PAP/EPA/CLAUDIO PERI Myślę, o nas, ochrzczonych: czy mamy tę moc i myślę: czy my w to wierzymy? Że wystarcza chrzest, że nie trzeba więcej, by ewangelizować? - pytał papież

Zaznaczył, że moc chrztu powinna pobudzać chrześcijan do odważnego głoszenia Chrystusa, także bez zabezpieczeń i pośród prześladowań. W Eucharystii wzięła między innymi udział grupa pracowników Instytutu Dzieł Religijnych (IOR), tzw. "banku watykańskiego".

W swojej homilii Ojciec Święty nawiązał do czytanego w dzisiejszej liturgii fragmentu Dziejów Apostolskich: pierwsza wspólnota chrześcijańska w Jerozolimie żyła w pokoju i miłości, ale zaraz po męczeńskiej śmierci św. Szczepana wybuchły poważne prześladowania. "Jest to poniekąd styl życia Kościoła, między miłością i pokojem a prześladowaniami" - zauważył. Dodał, że dzieje się tak zawsze w historii "ponieważ jest to styl Jezusa". Kiedy nastają prześladowania, wielu wiernych ucieka do Judei, i Samarii, głosząc tam Ewangelię, nawet jeśli są samotni, bez kapłanów, bo apostołowie zostali w Jerozolimie: "Zostawili swe domy, zapewne zabrali ze sobą niewiele. Nie mieli zabezpieczeń, ale szli z jednego miejsca do drugiego głosząc Słowo Boże. Nieśli ze sobą to bogactwo, jakie mieli: wiarę. To bogactwa, jakim obdarzył ich Pan. Byli prostymi wiernymi, dopiero co ochrzczonymi, przed rokiem, a może nieco wcześniej. Ale mieli tę odwagę, by iść i głosić. I uwierzono im! Działali cuda!"- zauważył papież. Papież zauważył, że mieli oni jedynie moc chrztu, która dawała im "owe męstwo apostolskie, moc Ducha Świętego".

"Myślę, o nas, ochrzczonych: czy mamy tę moc i myślę: czy my w to wierzymy? Że wystarcza chrzest, że nie trzeba więcej, by ewangelizować? Albo ufamy, że ksiądz powie, że biskup powie ... A my? Wtedy łaska chrztu jest trochę nieco skryta, a my zamknięci w naszych myślach, w naszych sprawach. Czasami myślimy: «Jesteśmy chrześcijanami: zostałem ochrzczony, otrzymałem bierzmowanie, pierwszą Komunię ... dokumenty mam w porządku». A teraz możesz spać spokojnie, jesteś chrześcijaninem. Ale gdzie jest ta moc Ducha Świętego, która popycha cię naprzód?" - powiedział papież. Wskazał, że trzeba być wiernym Duchowi Świętemu, aby głosić Jezusa naszym życiem, świadectwem i słowami. "Kiedy to czynimy, Kościół staje się Kościołem-Matką, rodzącą dzieci, ponieważ my, dzieci Kościoła, niesiemy to świadectwo. Kiedy jednak tego nie czynimy, Kościół staje się nie matką, ale Kościołem-niańką, troszczącą się o dziecko, żeby je uśpić. Jest to Kościół w stanie uśpienia. Pomyślmy o naszym chrzcie, o naszej odpowiedzialności naszego chrztu" - stwierdził Ojciec Święty.

Papież przypomniał prześladowania w Japonii w XVII wieku, kiedy wypędzono misjonarzy katolickich, a wspólnoty chrześcijańskie pozostały przez 200 lat bez księży. Po powrocie, misjonarze znaleźli wszystkie wspólnoty żyjące normalnie, wszyscy katolicy byli ochrzczeni, znali katechizm, żyjący w małżeństwach sakramentalnych - dzięki pracy ochrzczonych. "Jest to wielka odpowiedzialność nas, ochrzczonych: głosić Chrystusa, rozwijać życie Kościoła, owo płodne macierzyństwo Kościoła. Bycie chrześcijaninem nie oznacza zrobienia kariery, żeby zostać prawnikiem lub lekarzem chrześcijańskim. Bycie chrześcijaninem ... jest darem, który pozwala nam naprzód z mocą Ducha Świętego, głosząc Jezusa Chrystusa"- stwierdził papież Franciszek. Przypomniał jednocześnie, że w czasie prześladowań pierwszych chrześcijan Maryja wiele się modliła i zachęcała tych, którzy zostali ochrzczeni, aby odważnie szli naprzód. "Prośmy Pana o łaskę stania się odważnymi ochrzczonymi, pewnymi. Duch Święty, który jest w nas, otrzymany na Chrzcie św. pobudza nas nieustannie do głoszenia Jezusa Chrystusa naszym życiem, świadectwem, a także naszymi słowami. Niech się tak stanie" - zakończył swoją refleksję Ojciec Święty.

Franciszek u Pawła

KAI | za /info.wiara.pl/

Papież Franciszek odwiedził ostatnią z czterech bazylik większych Rzymu

Franciszek u Pawła CLAUDIO PERI/ PAP/EPA Papież Franciszek odprawił Mszę w Bazylice Św. Pawła za Murami

Do ogołacania się z naszych bożków i wybierania Boga, jako główną drogę życia zachęcił Ojciec Święty sprawując wieczorem Eucharystię w bazylice św. Pawła za Murami. Była ona ostatnią z czterech bazylik większych Rzymu, którą nawiedził papież Franciszek po swoim wyborze na Stolicę Piotrową.
Witając Ojca Świętego, archiprezbiter tamtejszej bazyliki, kard. James Harvey podkreślił, że wizyta Następcy Piotra jest dla tamtejszej wspólnoty okazją do umocnienia radości wiary oraz przyjaźni z Chrystusem, aby stała się wielką rodziną Boga. Przedstawił także uczestników liturgii, w tym dwóch swoich poprzedników, emerytowanych archiprezbuterów - kardynałów Andreę Cordero Lanza di Montezemolo i Francesco Monterisiego oraz opata tamtejszych benedyktynów, o. Edmunda Powera.

W swojej homilii papież Franciszek nawiązując do dzisiejszej liturgii Słowa skoncentrował się na trzech czasownikach: głosić, świadczyć, uwielbiać.

Poruszając kwestię głoszenia Słowa Bożego Ojciec Święty przypomniał, że Piotr i Apostołowie głosili mężnie Ewangelię Jezusa, nie obawiając się chłosty, obelg, czy też uwięzienia. Zachęcił wiernych, aby idąc za ich przykładem nie wahali się rozmawiać o Chrystusie z osobami, które należą do ich codziennego życia. "Wiara rodzi się ze słuchania i umacnia się przez głoszenie" - stwierdził papież.

Z kolei wskazał na konieczność świadczenia swej wiary, nawet jeśli trzeba pójść tam, gdzie nie chcielibyśmy iść. Musimy być "gotowi do dawania świadectwa o Chrystusie poprzez dar z siebie, bez zastrzeżeń, bez wyrachowania, czasem nawet za cenę własnego życia" - powiedział Ojciec Święty. Dodał, że to świadectwo wiary ma wiele form. Są bowiem "święci dnia powszedniego, «święci ukryci», pewien rodzaj «klasy średniej świętości», do której wszyscy możemy należeć". Podkreślił, że nie można głosić Ewangelii Jezusa bez konkretnego świadectwa życia. Ten, kto nas słucha i na nas patrzy, powinien móc odczytać w naszych działaniach, to co słyszy z naszych ust i składać dzięki Bogu! "Niekonsekwencja wiernych i pasterzy, między tym, co mówią a tym, co czynią, między słowami a sposobem życia podważa wiarygodność Kościoła" - przestrzegł papież Franciszek.

Ojciec Święty zaznaczył, że głoszenie i świadczenie jest możliwe tylko wówczas, jeśli jesteśmy blisko Boga, jeśli żyjemy intensywną relacją z Jezusem, wewnętrzną głębią dialogu i życia, aby Go uznać go za „Pana”, aby Go uwielbiać. Chodzi o uczenie się przebywania z Nim, zatrzymywanie się, aby z Nim rozmawiać, czując, że Jego obecność jest najprawdziwszą, najlepszą, najważniejszą ze wszystkich. Danie Bogu miejsca, które powinien mieć. Adorowanie Pana oznacza, że "jest On jedynym Bogiem, Bogiem naszego życia, naszej historii"- wskazał papież. Zaznaczył, że ma to konsekwencje dla naszego życia: "ogołocenie się z tak wielu małych i wielkich bożków, które mamy i w których się chronimy, w których poszukujemy i często pokładamy nasze bezpieczeństwo. Są to bożki, które często dobrze ukrywamy. Może to być ambicja, smak sukcesu, stawianie siebie samego w centrum, skłonność do dominowania nad innymi, roszczenie, by być wyłącznymi panami naszego życia, jakiś grzech, do którego jesteśmy przywiązani i wiele innych" - zauważył Ojciec Święty. "Adorować, to znaczy ogołacać się z naszych bożków, nawet tych najbardziej ukrytych i wybierać Pana jako centrum, jako główną drogę naszego życia" - podkreślił papież.

Na zakończenie homilii papież Franciszek zaapelował do wiernych, by szli za Chrystusem odważnie i wiernie. "Obdarzył nas wielkim darem wybierając nas na swoich uczniów. Posyła nas, byśmy Go z radością głosili jako Zmartwychwstałego, ale chce, abyśmy to czynili słowem i świadectwem naszego życia, w codzienności. Pan jest jedyny, jest jedynym Bogiem naszego życia i zaprasza nas, byśmy ogołocili się z tak wielu bożków, a adorowali tylko Jego" - zakończył homilię Ojciec Święty.

Oto tekst papieskiej homilii w tłumaczeniu na język polski:

Drodzy bracia i siostry!

Z radością sprawuję z wami Eucharystię w tej bazylice. Pozdrawiam archiprezbitera, kardynała Jamesa Harveya i dziękuję mu za skierowane do mnie słowa. Wraz z nim pozdrawiam i dziękuję różnym instytucjom, które związane są z tą bazyliką i wam wszystkim. Znajdujemy się na grobie świętego Pawła, wielkiego i pokornego Apostoła Pana, który głosił Go słowem, zaświadczył o Nim swym męczeństwem i uwielbił Go całym swym sercem. To właśnie te trzy czasowniki, nad którymi chciałbym się zastanowić w świetle usłyszanego Słowa Bożego: głosić, świadczyć, uwielbiać.

1. W pierwszym czytaniu uderza moc Piotra i innych apostołów. Na polecenie, aby milczeć, aby nie nauczać w imię Jezusa, aby zaprzestać głoszenia Jego orędzia jasno odpowiadają: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”. Nie powstrzymuje ich nawet chłosta, znoszenie obelg, uwięzienie. Piotr i Apostołowie głosili mężnie, szczerze to, co zostało im przekazane – Ewangelię Jezusa. A my? Czy potrafimy nieść Słowo Boże w nasze środowiska życia? Czy umiemy mówić o Chrystusie, o tym, czym jest On dla nas, w rodzinie, z osobami, które należą do naszego codziennego życia? Wiara rodzi się ze słuchania i umacnia się przez głoszenie.

2. Postawmy jednak krok dalej: na przepowiadanie Piotra i Apostołów składają się nie tylko słowa, lecz także wierność Chrystusowi dotyka ich życia, które ulega zmianie, otrzymuje nowe ukierunkowanie, i to właśnie poprzez swoje życie składają oni świadectwo wierze i przepowiadaniu Chrystusa. W Ewangelii Jezus trzykrotnie żąda od Piotra, aby pasł jego owczarnię i to pasł ją z Jego miłością, zapowiadając: „Gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz” (J 21, 18). Jest to słowo skierowane przede wszystkim do nas, pasterzy: nie można paść Bożej owczarni, jeśli nie godzimy się, by wola Boża prowadziła nas także tam, gdzie nie chcielibyśmy iść, jeśli nie jesteśmy gotowi do dawania świadectwa o Chrystusie poprzez dar z siebie, bez zastrzeżeń, bez wyrachowania, czasem nawet za cenę własnego życia. Ale odnosi się to do wszystkich: Ewangelia musi być głoszona i musi być świadczona. Każdy powinien postawić sobie pytanie: Jak ja moją wiarą świadczę o Chrystusie? Czy mam odwagę Piotra i innych apostołów, aby myśleć, wybierać i żyć jako chrześcijanin, będąc posłusznym Bogu?

Oczywiście świadectwo wiary ma wiele form, podobnie jak w wielkim fresku istnieje różnorodność barw i odcieni, ale wszystkie są ważne, nawet te, które nie wychodzą na wierzch. W wielkim planie Bożym każdy szczegół jest ważny, nawet moje czy twoje niepozorne i pokorne świadectwo, także to ukryte, kogoś, kto w prostocie żyje swoją wiarą w codzienności relacji rodzinnych, pracy, przyjaźni. Są święci dnia powszedniego, „święci ukryci”, pewien rodzaj „klasy średniej świętości”, jak mawiał pewien francuski pisarz, do której wszyscy możemy należeć. Ale w różnych częściach świata, są też ludzie cierpiący, podobnie jak Piotr i apostołowie z powodu Ewangelii, są ludzie, którzy oddają swoje życie, aby dochować wierności Chrystusowi przez świadectwo naznaczone ceną krwi. Dobrze to wszyscy zapamiętajmy: nie można głosić Ewangelii Jezusa bez konkretnego świadectwa życia. Przychodzi mi teraz na myśl pewna rada, jaką św. Franciszek z Asyżu dawał swoim braciom: "Idźcie i głoście Ewangelię, czasami także słowami". Głosić życiem, dawać świadectwo. Ten, kto nas słucha i na nas patrzy, powinien móc odczytać w naszych działaniach, to co słyszy z naszych ust i składać dzięki Bogu! Niekonsekwencja wiernych i pasterzy, między tym, co mówią a tym, co czynią, między słowami a sposobem życia podważa wiarygodność Kościoła.

3. Ale to wszystko jest możliwe tylko jeśli przyznajemy się do Jezusa Chrystusa, gdyż to On nas powołał i zaprosił, byśmy przemierzali Jego drogę – wybrał nas. Głoszenie i świadczenie jest możliwe tylko wówczas, jeśli jesteśmy blisko Niego, tak właśnie, jak w dzisiejszym fragmencie Ewangelii Piotr, Jan i inni uczniowie są wokół Jezusa Zmartwychwstałego. Jest to codzienna bliskość z Nim, a oni dobrze wiedzą, kim On jest, znają Go. Ewangelista podkreśla, że „żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?» bo wiedzieli, że to jest Pan” (J 21, 12). Jest to dla nas ważny punkt: żyć intensywną relacją z Jezusem, wewnętrzną głębią dialogu i życia, aby Go uznać za „Pana”, aby Go uwielbiać.

Usłyszany przez nas fragment z Apokalipsy mówi nam o adoracji: liczni aniołowie, wszystkie stworzenia, istoty żyjące, starcy upadli i oddali pokłon przed Tronem Boga i Baranka zabitego, którym jest Chrystus, któremu należy się cześć, i chwała, i moc (por. Ap 5, 11-14). Chciałbym, abyśmy wszyscy postawili sobie pytanie: czy ty, czy ja adorujemy Pana? Przychodzimy do Boga tylko, aby prosić, dziękować, czy też idziemy do Niego także, aby Go adorować? Cóż zatem oznacza adorować Boga? Oznacza to uczyć się przebywania z Nim, zatrzymywać się, aby z Nim rozmawiać, czując, że Jego obecność jest najprawdziwszą, najlepszą, najważniejszą ze wszystkich. Każdy z nas, w swoim życiu w sposób świadomy, a może czasem nie zdając sobie z tego sprawy, ma dobrze określony porządek rzeczy uważanych za bardziej lub mniej ważne. Adorować Pana oznacza dać Mu miejsce, które powinien mieć. Adorować Pana oznacza wyznawać, wierzyć – nie tylko zwyczajnie w słowach – że tylko On naprawdę kieruje naszym życiem. Adorowanie Pana oznacza, że wobec Niego jesteśmy przekonani, że jest On jedynym Bogiem, Bogiem naszego życia, naszej historii.

Ma to konsekwencje w naszym życiu: ogołocenie się z tak wielu małych i wielkich bożków, które mamy i w których się chronimy, w których poszukujemy i często pokładamy nasze bezpieczeństwo. Są to bożki, które często dobrze ukrywamy. Może to być ambicja, smak sukcesu, stawianie siebie samego w centrum, skłonność do dominowania nad innymi, roszczenie, by być wyłącznymi panami naszego życia, jakiś grzech, do którego jesteśmy przywiązani i wiele innych. Dziś wieczorem chciałbym, aby w sercu każdego z nas zabrzmiało pytanie i abyśmy na nie szczerze odpowiedzieli: czy pomyślałem, jakiego w moim życiu mam ukrytego bożka, który przeszkadza mi adorować Pana? Adorować, to znaczy ogołacać się z naszych bożków, nawet tych najbardziej ukrytych i wybierać Pana jako centrum, jako główną drogę naszego życia.

Drodzy bracia i siostry, Pan każdego dnia wzywa nas, byśmy szli za Nim odważnie i wiernie. Obdarzył nas wielkim darem wybierając nas na swoich uczniów. Posyła nas, byśmy Go z radością głosili jako Zmartwychwstałego, ale chce, abyśmy to czynili słowem i świadectwem naszego życia, w codzienności. Pan jest jedyny, jest jedynym Bogiem naszego życia i zaprasza nas, byśmy ogołocili się z tak wielu bożków, a adorowali tylko Jego. Głosić, świadczyć, uwielbiać.

Niech Najświętsza Maryja Panna i apostoł Paweł pomagają nam w tej pielgrzymce i wstawiają się za nami. Niech się tak stanie.

 

Papież obmyje stopy nieletnim więźniom

dodane za /info.wiara.pl/

KAI |

W Wielki Czwartek o godz. 17.30 Ojciec Święty odprawi Mszę Wieczerzy Pańskiej w rzymskim więzieniu dla nieletnich „Casal del Marmo”. Liturgia tego dnia skoncentrowana jest na głoszeniu przykazania miłości, wyrażającym się w geście obmycia stóp.

Komunikat tej treści opublikowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Potwierdzono, że w Wielki Czwartek rano o 9.30 papież Franciszek przewodniczył będzie w bazylice watykańskiej Mszy św. Krzyżma, podczas której kapłani ponawiają swoje przyrzeczenie posłuszeństwa biskupowi.

Jednocześnie przypomniano, że kard. Jorge Bergoglio jako arcybiskup Buenos Aires zazwyczaj odprawiał Mszę św. Wieczerzy Pańskiej w więzieniu, szpitalu lub hospicjum dla ubogich czy też znajdujących się na marginesie. Postanawiając, że tegoroczna Eucharystia Wieczerzy Pańskiej będzie sprawowana w „Casal del Marmo”, papież Franciszek kontynuuje to, co czynił w Argentynie.

Inne uroczystości Wielkiego Tygodnia odbywać się będą zgodnie z dotychczasowym zwyczajem: w Niedzielę Palmową Ojciec Święty będzie o godz. 9.30 przewodniczył błogosławieniu palm i gałązek oliwnych, a następnie Eucharystii Męki Pańskiej na placu św. Piotra.

29 marca, w Wielki Piątek, o godz. 17.00 – liturgii Męki Pańskiej w bazylice watykańskiej, a o 21.15 nabożeństwu Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum.\

30 marca, w Wielką Sobotę, o godz. 20.30 papież Franciszek będzie w bazylice watykańskiej przewodniczył liturgii Wigilii Paschalnej.

31 marca, w Niedzielę Wielkanocną, o godz. 10.15 Ojciec Święty będzie na placu św. Piotra przewodniczył Mszy św., a o godz. 12.00 udzieli z loggii bazyliki watykańskiej uroczystego błogosławieństwa „Urbi et Orbi”.

Jednocześnie Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej przypomniało, że więzienie dla nieletnich „Casal del Marmo” odwiedził 18 marca 2007 r. Benedykt XVI i odprawił tam Mszę św. dla odbywających karę.

Więcej artykułów…