Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 17 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
9
194
282

-88
W tym roku:
Last year:
31498
93788
-62290
Strona główna Wydarzenia minione

 

  • Zapraszamy wszystkich chętnych do spędzenia wieczoru wigilii Zesłania Ducha Świętego `2010 do salki "Oratorium" pod kancelarią parafialną (wejście od ul. Kochanowskiego). Rozpoczęcie o godz. 19.00 Nieszporami, potem Agapa, katecheza, modlitwa i zawieszenie obrazu z Zesłania Ducha Świętego z Maryją Królową Apostołów.
  •  
  • W poniedziałek (24 V) nie będzie Spotkania Modlitewnego. Najbliższa Comiesięczna Eucharystia Wspólnoty będzie w czwartek dnia 10 czerwca 2010 r.

 

(24.04.20101) W duchu jedności odbyło się Spotkanie Wspólnot Odnowy w Duchu Świętym Diecezji Radomskiej w Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia w Skarżysku Kamiennej, Zarówno katecheza ks. Sławomira P. jak i modlitwa w tym wstawiennicza za poszczególne Wspólnoty wokół Bożego Miłosierdzia. "Słowo Poznania" (swego rodzaju proroctwo) towarzyszące modlitwie za naszą Wspólnotę to: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem", "Głoście Ewangelię", "Trwajcie w uwielbieniu".

UWAGA!!!

Został zmieniony termin Comiesięcznej Eucharystii naszej Wspólnoty.

COMIESIĘCZNA EUCHARYSTIA - PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA, godz. 19.00

 

Dzień skupienia i modlitwy w Konstancinie przeżyłem po raz pierwszy. 

Temat katechezy, którą głosił tamtejszy Ojciec brzmiał” Biblijne znaczenie postu”. 

Rozważane były słowa z Księgi Iz 1,8. Tych słów bez objaśnień bym nie zrozumiał. Dotarło do mojej świadomości, że dotychczasowa moja postawa wobec postu była zewnętrzna. Pościć, to znaczyło dla mnie: nie spożywać potraw mięsnych, nie uczestniczyć w hucznych zabawach itp. 

Katecheza uświadomiła mi, że Panu Bogu nie chodzi o zewnętrzną praktykę, a przeżycie wewnętrzne płynące  z głębi serca. A moje serce nie było „czyste”, ponieważ relacje z bliską mi osobą z rodziny nie układały się najlepiej. Odczułem potrzebę odwołania złych postanowień wobec tej osoby. Bez tego nie mógłbym przeżyć Świąt Wielkanocnych w jedności z Chrystusem.

Po powrocie do domu Bóg pozwolił  mi rozwiązać problem, który mnie dręczył. Odczułem wewnętrzną ulgę i spokój.

Chwała Panu za to, że  uświadomiłem sobie, co znaczy prawdziwie pościć .

Tadeusz z Kozienic

UJRZAŁ I UWIERZYŁ.    (J 20,9)

Skończył się Okres Przygotowania Paschalnego (Wielki Post) 2010.
Czy różnił się czymś od poprzednich? 

Cały ten czas znów walczyłam o jego celowość ukierunkowaną na Wydarzenie Wigilii Paschalnej. 
Czas Wielkiego Postu, Wielkiej Modlitwy i Wielkiej Jałmużny nie jest sam dla siebie, choć wielu ludzi tak go odbiera. Jest to dla nich smutny czas odmawiania sobie wielu dobrych i przyjemnych rzeczy.
Ten czas jest mi darowany, by zrobić w sobie nową przestrzeń dla Boga, dla Jego działania. Skosztować "jak dobry jest Pan", aby odwrócić się od swoich zachcianek, złudnych zaspokojeń, złudnych przyjemności i złych skłonności. Dopiero, gdy "skosztuje się" czegoś lepszego, łatwiej zrezygnować z czegoś co jest tylko namiastką, pojednać się z sobą samym, wstrzymać się od odwetu na sąsiedzie, zatrzymać złośliwość na języku za zębami. Trudne nawrócenia.

Ostatnia Wieczerza wprowadziła nas w inny czas - czas Paschalny. Nazwa "Ostatnia Wieczerza" jest myląca i zaciemniająca sens tego, co się wtedy dzieje, bo sens nie leży w tym, że jest to ostatni posiłek skazańca, ostatnia kolacja z uczniami. Jest to ostatnia Pascha Jezusa z uczniami, ostatnia według Starego Przymierza a jednocześnie pierwsza według Nowego Przymierza. 
Mówi się często w tym dniu, że Jezus "ustanowił sakrament Eucharystii i kapłaństwa". Uważam, że jest to wielkie uproszczenie. Nie możemy podchodzić do tych wydarzeń w sposób rzeczowy, ale historiozbawczy. Jezus nic nie "ustanawia", On sobą wypełnia to, co zostało zapowiedziane. Pascha żydowska była sprawowana co roku na pamiątkę wyjścia Izraelitów z niewoli egipskiej. Nie była tylko pamiątką, wspominaniem, ona dla każdego uczestnika była uobecnieniem tamtych wydarzeń. Każde pokolenie dzięki temu miało swój udział w wydarzeniach pradziadów. Była jednocześnie zapowiedzią Paschy Mesjasza, w czasie której zabije się prawdziwego Baranka.
Jezus właśnie spożywa tę Paschę z uczniami wskazując na Siebie jako na Baranka, którego Krew wyprowadzi nowy lud z niewoli grzechu, szatana i śmierci. Rozpoczyna się Pascha Jezusa, Jego przejście przez śmierć do życia, do zmartwychwstania. Jaka szkoda, że nie akcentuje się w czasie Liturgii związku I czytania z księgi Wyjścia z Ewangelią. 
Rozpoczyna się wtedy też moja Pascha, bo zostałam zanurzona w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa poprzez chrzest.
Liturgia się rozpoczęła, ale się nie skończyła, nie było błogosławieństwa, ani rozpoczęcia w Liturgię Krzyża w piątek. Wielu myśli: czwartek mało ważny, piątek już trochę ważniejszy, bo jest Droga krzyżowa, w sobotę już czuć święta po "święconce", ale jest jeszcze tyle do zrobienia i dopiero święta się rozpoczynają na śniadaniu wielkanocnym. To wielkie ogołocenie.
Jesteśmy zaproszeni do uczestnictwa w wielkim Wydarzeniu, które trwa od czwartku wieczór, aż do wieczora niedzieli. 

W tym roku pomagała nam wejść w głębię tych dni Gosia.  
Podkreślała mocno, że są to moje święta, moja Pascha w Chrystusie, najważniejsze wydarzenie w roku. Nie można oddzielać Liturgii od  życia, dlatego jest to święto, Pascha, całego Ludu kapłańskiego, prorockiego i królewskiego w Chrystusie.

Wielki Piątek Pan jest w drodze na Golgotę, przekazuje swoje życie z drzewa Krzyża w czasie, gdy w świątyni Jerozolimskiej składana jest ofiara z baranka. Stare Przymierze wypełnia się w Nowym Przymierzu. 
Oblubienica Kościół, ma być  w tych wydarzeniach razem ze swym Panem z miłości.
Nie ma nic ważniejszego w tym dniu do zrobienia. 
Patrzeć na Krzyż Jezusa  z perspektywy zwycięstwa. Patrzeć na swój krzyż też z perspektywy zwycięstwa, aby nie przygniótł mnie swoim ciężarem, ale wzmocnił. "Nic nie jest dziś ważniejsze od tego, aby z Jezusem powiedzieć: wykonało się. Pozwolić, aby Bóg mnie dziś zbawił, tak Mu się poddać, tak umrzeć, aby doświadczyć zwycięstwa. Krzyż nie uczy cierpiętnictwa, ale zwycięstwa. Cierpienie, które przyjmujemy w Bogu nie niszczy, ale wzmacnia i daje wolność." Dziękuję ci, Gosiu za Twoje świadectwo.

Już tyle było w moim życiu świadomie przeżytych Świąt Paschalnych i zawsze łapię się na doświadczeniu, że muszę przeżyć swój Wielki Piątek. Jakieś nieporozumienia w relacjach, złośliwe burknięcia bez przepraszam, gniew na oporną materię, rozczarowania w zderzeniu z rzeczywistością.... i walka z sobą, aby się nie spieszyć, aby zaufać, że wystarczy, aby być przy moim Panu a nie przy garach i ścierce. Od ponad dwudziestu lat przekonuję się, że wystarczy, że zdążyłam, że warto było dreptać co 2 godziny do kościoła, aby bardziej być niż mieć.

Wielką Sobotę, jedynym dniu bez Liturgii, czuję się zmęczona, pragnę odpocząć razem z moim Panem. Spocząć w tej ciszy, która nabrzmiewa tym, co niespodziewane. Cisza jest brzemienna. Ukrywa coś wielkiego, niesłychanego. Uczniowie się spodziewali, a Jezus uczynił coś innego. 
Co roku wiem, spodziewam się, a jednak zostaję zaskoczona eksplozją Liturgii Wigilii Paschalnej. Tutaj dokonuje się to, do czego przygotowywałam się przez 40 dni. Na nowo wybieram Jezusa w swoim życiu, wypowiadam to głośno wraz z całym Kościołem, ślubuję Mu wierność Przymierzu, a on przyobleka mnie w białe szaty wypłukane we Krwi Baranka. 
Alleluja!!! 
On zmartwychwstał!!!! 
Ta noc jest pełna blasku!!!
Piotr z Janem zajrzeli rankiem do grobu Jezusa. Ujrzeli i uwierzyli. 
Zajrzałam do grobu Jezusa, do mojego grobu. Ujrzałam, co jest największe i najważniejsze w moim życiu. Uwierzyłam. Nikt i nic nie odbierze mi radości, którą mam w Tobie.  
Grażyna N.

 

Na czas rozpoczynających się wraz z Wieczerzą Pańską Wigilii Wielkiego Piątku

WIELKICH, ŚWIĘTYCH DNI PASCHALNYCH,

a szczególnie TRIDUUM SACRUM

pragnę życzyć wszystkim członkom naszej Wspólnoty, współpracownikom, sympatykom i wszystkim ludziom wierzącym w naszego Pana Jezusa Chrystusa wejścia w wielką tajemnicę Paschy naszego Pana i paschy swojej własnej. Życzę przejścia z ciemności do światła, ze śmierci do życia, ze smutku do radości ze Zmartwychwstania naszego Zbawiciela.

Janusz Nowak, Moderator Wspólnoty Przymierza Wspólnoty Paschy Tu i Teraz, Odpowiedzialny Wspólnoty Paschy Tu i Teraz w Iłży 

PASCHA RODZICA.
Gdy przychodzi rodzicom na świat dziecko, jedno, potem drugie (do pary najlepiej), a może i trzecie..., oboje pragną przekazać im jak najwięcej miłości, wychować najlepiej jak umieją (lepiej niż właśni rodzice). Przyjście na świat pierwszego dziecka wprowadza rewolucję w życiu małżeństwa. Po roku, największym marzeniem niejednej matki jest zwyczajnie, spokojnie przespać choć jedną noc. Jakie jest największe marzenie ojca? Może to by być dumnym, jak nie wiem co.
Rodzice zaangażowani religijnie pragną jeszcze przekazać im swoje doświadczenie wiary, aby w przyszłości ich dziecko mogło się już samodzielnie oprzeć na niej w swoim życiu. 

W przypowieści o Ojcu miłosiernym, Jezus przedstawia normalną zdrową rodzinę, choć nie ma w niej mowy o matce (może jej pascha dotyczy innych sytuacji). Nie jest to rodzina patologiczna, nie ma w niej przemocy ze strony przepracowanego rodzica, zaangażowanego w prowadzenie dużego przedsiębiorstwa. Ze starszym synem nie ma problemu, pracuje w rodzinnym przedsiębiorstwie, o niego można być spokojnym. Młodszy nieustannie skupia na sobie uwagę rodziny ciągłymi "wyskokami", problemami na każdym etapie dorastania. W końcu zabiera swoją część uposażenia i wyjeżdża "na swoje". Dochodzą o nim wieści, które rozrywają cierpieniem serce ojca.

Nikt z nas, rodziców, nie spodziewa się ciosu od swojego dziecka. A jednak one przychodzą, czasem małymi kroczkami (nie uczy się, pyskuje, nie pomaga, kłamie), wytrącają nas z równowagi, dają poczucie ogromnej, niezawinionej krzywdy, zawodu i wstydu.

Postawa ojca, który w spokoju zaopatruje syna w ciężko zaoszczędzone pieniądze i pozwala na jego wyjazd, jest krzycząco niezrozumiała. Tyko w skrajnych emocjach, w czasie awantury, gdy już żadne argumenty nie docierają, wielu wykrzyczy w złości: - a bierz co twoje i idź, niech cię życie nauczy rozumu!  Ale w głębi serca, nikt z rodziców nie chce patrzeć na to, jak jego wyczekany, porządnie inwestowany potomek, stacza się coraz bardziej. W tej opisanej przez Jezusa sytuacji nie ma awantury, nie ma pełnych gróźb złych słów.  

Wielu rodziców jest tak rozbitych, tak zawiedzionych, tak w swoim odczuciu skrzywdzonych, że nie potrafią nieraz całe życie pogodzić się z myślą, że ich dziecko jest inne niż sobie wymarzyli, że inaczej, źle postępuje, że zaprzecza wszystkim wartościom, które mu wpajaliśmy.
Może i ty  nie możesz znieść oskarżeń, potępienia w otoczeniu najbliższych, nie możesz pogodzić się z porażką rodzinną. 
Może w swoim rozczarowaniu załamujesz się i przestajesz wierzyć Bogu, uciekasz od dawnych praktyk, które dawały ci oparcie, radość i satysfakcję. Uciekasz od wspólnoty Kościoła, bo w niej widzisz i słyszysz tylko potępienie, że ci się nie udało. Nie szukasz tam pomocy, bo poczucie wstydu i bólu jest tak wielkie, że nie wierzysz we współczucie i pomoc, a także boisz się, że nie uniesiesz poczucia winy jeśli zobaczysz ją w tej sytuacji. 

A jednak ojciec z przypowieści postępuje inaczej i coś daje mu siły do tego, aby być dla syna, który powraca i być dla syna, który odkrywa w sobie poczucie zazdrości, krzywdy i zawodu.

Jezus w tej przypowieści mówi nam, że powołaniem mężczyzny, ojca jest towarzyszyć w życiu swemu dziecku a nie swoim marzeniom, pragnieniom, ambicjom. Powracający bankrut zostaje serdecznie przywitany, zostają mu przywrócone oznaki jego godności i dziedzictwa. Za co? - pyta starszy syn. Za to, że obydwaj są synami i zawsze nimi pozostaną w domu ojca. Godność, wartość synów jest całkowita, niczego im nie brakuje. Może właśnie dlatego w podświadomości syna bankruta było przekonanie, że ma gdzie wrócić, pomimo całkowitego braku zasług. Postawa ojca uczy wszystkich ojców, że nie zasługi, dokonania, zachowanie są miernikiem miłości i akceptacji. Ojciec nie wytyka dziecku ciągle jego braków, tego, że nie przywiózł fortuny, nie powtarza też - a nie mówiłem, że tak będzie? nigdy nic dobrego nie zrobisz do końca!  Ojciec w trudnej sytuacji jednoczy swoją rodzinę swoją miłością. 

Przed nami Pan stawia dwie drogi, albo się zasklepisz i będziesz cierpiał z powodu zrażonej miłości własnej, albo podejmiesz trud przemiany, paschy, przejścia przez śmierć własnych ambicji, urażonej dumy, niepewności, może zawodów, odrzucenia i cierpienia do pojednania. Jeszcze nie jest za późno. "Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz 8,28). Zaproś Jezusa, który jest naszą Paschą do swego rodzicielstwa, On wie jak cię bezpiecznie przeprowadzić, jak budować wartość osoby w twoich dzieciach, jak ze zła wyprowadzić dobro, choćby to miało trwać lata.
gn   

W dniach 13-14. 03 2010 r. braliśmy z mężem udział w Szkole liderów ZAK w Konstancinie. 

Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego (ZAK) św. Wincentego Pallottiego powstało z natchnienia Bożego w 1835 r., jak czytamy w Dekrecie Papieskiej Rady ds. Świeckich z 2008 r. Czytamy tam dalej: "Od samego początku Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego jednoczyło różne wspólnoty wiernych każdego stanu - świeckich, duchownych i osoby zakonne - pragnących kształtować własne powołanie według apostolskich ideałów Założyciela. Uczestnictwo w tym samym charyzmacie zakłada konieczność rozróżnienia a jednocześnie wzajemnego uzupełniania się różnych stanów  w kościelnej komunii." 

Jakże jest to nam bliskie. Jako wspólnota doświadczamy własnej ograniczoności i słabości. Potrzebujemy innych, Bożych zapaleńców, świeckich i duchownych, aby z nas Bóg uczynił czytelny znak jedności dla współczesnego skłóconego i podzielonego świata. Jedności a nie jednakowości. 

"Ze wszystkich Boskich doskonałości udzielonych przez Boga swym stworzeniom najbardziej Boskim darem jest łaska współpracowania nad zbawieniem dusz." - mówi św. Wincenty za Dionizym Areopagitą z I wieku. "Zważ, o moja duszo, że najbardziej Boską ze wszystkich łask jest dar współpracy nad zbawieniem ludzi nie tylko dlatego, że czyni nas bardziej podobnymi do Jezusa Chrystusa i do samego Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, gdy chodzi o podobieństwo obrazu, ale też i dlatego, że czyni nas podobnymi do Nich w chwale. O jakże bardzo winna cię, duszo, ująć pełna słodyczy miłość Ojca, który cię stworzył, Syna, który cię odkupił, i Ducha Świętego, który cię uświęcił! Dziś bowiem wezwał cię do rozważenia tak bardzo wzniosłej prawdy, aby doprowadzając do wielkiego rozmiłowania się w łasce współdziałania w zbawieniu ludzi, przysposobił cię tym samym do jej pełnego przyjęcia i korzystania z niej według planów Jego miłości i miłosierdzia; i abyś w ten sposób stała się na tym świecie podobną do Jezusa Chrystusa w tym, co pełnił On przestając z ludźmi, i by się tak, w sposób zasługujący, udoskonalił w tobie obraz Boga w pełnym uczestnictwie w Jego chwale przez całą wieczność" ( Medytacja na IV dzień, podkreślenia moje).

Słowa te przypominają, że dawanie świadectwa, dzielenie z innymi swoim życiem z Bogiem, jest naszym świętym obowiązkiem i radością, która wykracza poza ramy naszej ograniczoności. Szukanie jedności w życiu i apostolstwie z innymi jest drogą, która wiedzie przez śmierć, przez różnorakie doświadczenia (tu i teraz) do "pełnego powstania z martwych". Dokonuje się to w ciągłym biegu, jak mówi św. Paweł, bo samo przechodzenie (Pascha) nie jest samo w sobie celem, tylko zdobycie nagrody wiecznego szczęścia w niebie.
IV NIEDZIELA OKRESU PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO
        Każda niedziela OPP ma swoje własne oblicze. "Kolekta (mszalna) zawiera prośbę, abyśmy przez doroczne ćwiczenia wielkopostne postępowali w rozumieniu tajemnicy Chrystusa i dzięki Jego łasce prowadzili święte życie. Liturgia wskazuje na sens wielkopostnych ćwiczeń. Mają one prowadzić do pogłębionego przeżycia tajemnicy Chrystusa w uroczystościach paschalnych. Celem wszystkich działań Kościoła w tym czasie ma być głębsze, wciąż postępujące poznanie misterium Chrystusa, jego owoce w życiu chrześcijanina oraz postępowanie godne uczniów Chrystusa. W ten sposób kolekta w zwięzłej formie wyraża cel wielkopostnych wysiłków, którym jest poznanie tajemnicy Chrystusa prowadzące do zmiany swego życia. Udział w liturgii ma odpowiednio przygotować na przeżywanie uroczystości wielkanocnych. Czas Wielkiego Postu (OPP) jest przygotowaniem i początkiem właściwego przeżywania Paschy Chrystusa. " (Cz.Krakowiak, „Wielki Post w liturgii Kościoła i pobożności ludowej”, Sandomierz, Wydawnictwo Diecezjalne 2006 s. 47-74.)
        Tonację pokutną niedzielnej Eucharystii podkreśla brak radosnego “Alleluja” oraz hymnu “Chwała na wysokości Bogu”. Kolor szat liturgicznych jest fioletowy.
Wyjątkiem jest czwarta z kolei tzw. niedziela laetare (łać. wesel się). Ma ona charakter radosny z racji tego, że jest to połowa okresu postnego i  blisko jest już do uroczystości wielkanocnej, oraz że dokonuje się kolejny etap w przygotowaniu katechumenów. Jej charakter podkreśla antyfona na wejście: ”Raduj się Jerozolimo, zbierzcie się wszyscy, którzy ją kochacie. Cieszcie się wy, którzy byliście smutni, weselcie się i nasycajcie u źródła waszej pociechy”. Jest to jeden z najstarszych symboli wielkopostnych mówiący o Jerozolimie jako obrazie radującego się Kościoła w obliczu zbliżającego się odkupienia. Od XI w. papież w czasie liturgii poświęcał złotą różę, którą w darze otrzymywała potem jakaś zasłużona i ogólnie znana osoba, stąd inna nazwa tej niedzieli, to niedziela róż. Radosny jej charakter podkreśla różowy kolor szat liturgicznych, używany od XVI w., oraz ozdabianie ołtarza kwiatami. /Pr. zbiorowa, Liturgia szczytem i źródłem życia Kościoła, Encyklopedia katolicka./

POJEDNANIE Z BOGIEM OJCEM.

W ziemi Kanaan Bóg przestał zsyłać mannę Izraelitom . Nie była im już potrzebna. Wszystko, całe życie dotychczasowe każdego z członków narodu stało się inne, nowe. Lud MÓGŁ KORZYSTAĆ z dobrodziejstw ofiarowanej mu ziemi.
Dla chrześcijanina Kanaan jest nowym stworzeniem w Chrystusie. Jest początkiem nowego stylu życia, opartego na jedności z Ojcem. Jest to zaproszenie człowieka do życia w jedności Boga, do udziału w sprawiedliwym, pełnym miłości i swiętości życiu wewnętrznym Trójcy Świętej. Nowe życie jest już zapoczątkowane poprzez osobisty udział w łaskach chrztu świętego i dzięki niemu, ale dopełnienie nowego życia dokona się w czasie paruzji.

 Aby Boże dzieło pojednania mogło zaowocować Bóg oczekuje powrotu syna, który roztrwonił swoje dziedzictwo, oczekuje przyznania się do winy i otwartości na reakcję ojca. Od starszego syna, który zawsze był Mu posłuszny Ojciec oczekuje, że zawsze z radością będzie chciał i umiał korzystać z majątku, dobrodziejstw ojca. Ten majątek jest również jego. Ojciec oczekuje, że syn przestanie być niewolnikiem (posłuszny pod przymusem na nie swoim), ale stanie się człowiekiem wolnym, inicjatywnym. Wtedy powrót brata marnotrawnego stanie się i dla niego okazją do radosnego świętowania a nie do zazdrości i złości.
Na tym polega miłość Ojca. 
Ojciec tęsknił za synem, dlatego pierwszy go zobaczył na drodze, choć ten był jeszcze daleko. Wybiegł mu naprzeciw, rzucił się na szyję i ucałował. Postawą ojca jest brak wymówek, brak kar fizycznych i psychicznych. Miłosierdzie Jego polega na tym, że,  spieszy, by syna na nowo wywyższyć w godności, uczynić jedno z sobą.
Ojciec, na rozgniewanie starszego syna, na jego bunt nie reaguje ani gniewem, ani żadną formą kary. Cierpliwie mu tłumaczy. Jest miłosierny, bo pragnie, aby jego syn czuł się współgospodarzem a nie wyrobnikiem we własnym domu. Przypomina mu o jego godności, dzięki której nie ma on powodu do zazdrości o brata, ani o dobra, z których sam DOBROWOLNIE dotąd NIE KORZYSTAŁ./

Czy widzę siebie między grzesznikami, gdzie jada z nimi Chrystus? 
Na czym polega moja niewola zależności od siebie, innych, okoliczności, oraz moje bałwochwalstwo?  
Czy umiem z radością korzystać z darów życia w jedności z Bogiem, czy chodzę smutny z poczuciem, że omija mnie coś, co inni mają, dostają, choć
tak i tyle nie "pracują" dla Pana? -   

"Przypowieść ta miała nieszczęście, że opatrzono ją nietrafnym tytułem. ...Głównym, niekwestionowanym bohaterem jest ojciec. Prośba młodszego syna na pewno martwi ojca, ale nie wprawia go w gniew. Ojciec nie może zastąpić syna w jego wyborze. Ojcostwo wyraża się w dyskrecji, w akceptacji ryzyka wolności. ... Ojcostwa nie należy mylić z paternalizmem, który jest jego deformacją. Chcąc chronić jednostkę, ostatecznie blokuje jej wzrost, zatrzymując jej rozwój na poziomie dziecka. ... Miłość jest zawsze w ruchu, nieustannie podejmuje inicjatywę, nie zamyka się w zgorzkniałym i wypełnionym pretensjami oczekiwaniu. Przebaczenie przekracza przepaść, którą stworzyło odejście. Bóg nie chce pogodzić się z utratą grzesznego człowieka. ... Oprócz lekkomyślnego syna, który powraca z daleka, jest jeszcze drugi syn, "przykładny" w swoim zachowaniu, ten, który zawsze był z ojcem, a teraz nie chce wejść do domu. ... Ojciec zatem musi ponownie wyjść i "prosić" swego wiernego syna. Dlatego wychodzi i szuka tego, który nie odszedł, tego, który nie zaginął. 
Jak wiele drogi musi pokonać Ojciec, aby przekonać powracającego z daleka syna, że do Domu wejdzie z podniesioną głową, jako "ułaskawiony", a nie jako potępiony, że będzie przyjęty jako syn, a nie jako sługa. ... 
Jak wiele drogi musi pokonać Ojciec, aby nawrócić "wiernego" syna, który nie chce wejść, ponieważ jest przekonany, iż jest w środku...
Otóż to. Istnieje coś gorszego niż bycie poza domem. To przekonanie, że nigdy go się nie opuściło. Jest coś gorszego niż zejście na złe drogi. To niezachwiana pewność - nienaruszona przez najmniejszą wątpliwość - że jest się na dobrej drodze. Starszy syn potrzebuje pewności. I czuje się pewny, gdyż dokładnie wypełniał polecenia, był zawsze posłuszny ojcu. 
Okazuje się, że jego nawrócenie jest trudniejsze. Trudno mu jest zrozumieć, że miejsca w domu nie można mieć na zawsze, lecz trzeba je "odnajdywać" każdego dnia. Że wierność nie jest zwykłym "trwaniem", lecz codziennym przyjmowaniem niespodzianek, paradoksalnej logiki i zaskakujących inicjatyw Ojca. Nie wystarczy nie opuszczać domu. Trzeba umieć pójść za ojcem, który wychodzi naprzeciw marnotrawnemu synowi. I uczestniczyć w uczcie, nie wnosząc do niej fałszywych nut.... 
Niezależnie od tego, czy rozpoznamy siebie w marnotrawnym synu, czy też w synu, który pozostał, aby ciężko pracować (ale bez radości i bez miłości), przypowieść mówi nam o potrzebie nawrócenia. Nawrócenie polega tu na przystosowaniu naszych kroków do kroków Ojca i na podzieleniu Jego "pragnienia" urządzenia uczty. (A. Pronzato, Chleb na niedzielę.) 

III NIEDZIELA OKRESU PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO
        Trzy tematy dominują w liturgii czasu OPP: pokuta, chrzest i męka Pańska. 
Chrzest jest drugim głównym tematem OPP. Temat ten ma swoje korzenie historyczne, gdyż przez wieki był czasem bezpośredniego przygotowania katechumenów do przyjęcia chrztu. Dzisiaj jest to głównie czas przygotowania się do odnowienia sakramentu opowiedzenia się za Chrystusem. Chrzest wymagał bowiem radykalnej zmiany sposobu myślenia, wartościowania i postępowania. Proces ten określano mianem “metanoia”. Trzeba było żyć jak chrześcijanin, aby się stać chrześcijaninem przez chrzest. OPP zatem jest czasem coraz pełniejszego stawania się chrześcijaninem przez zmianę sposobu życia, ukierunkowanie się na Chrystusa, życie z wiary, postęp w poznawaniu i rozumieniu tajemnic Chrystusa, pozwolenie na ogarnięcie się wielkością tego misterium. “Metanoia” prowadzi do współdziałania człowieka w urzeczywistnianiu zamysłów Bożych. Od strony negatywnej oznacza zerwanie z grzechem oddzielającym go od Boga. /T. Sinka, Liturgika; B. Nadolski, Liturgika./

NAWRÓĆCIE SIĘ.

Mojżesz podjął już raz próbę pomocy Izraelitom w znoszeniu niewoli. Nie skończyło się to dla niego dobrze. Uciekł z Egiptu przed Hebrajczykami i Egipcjanami. Osiadł na pustyni u Madianitów i zajął się własnym życiem. Bóg czekał na Mojżesza. Przyciągnął go pod górę niespotykanym zjawiskiem płonącego krzewu. Powołał go, aby był przewodnikiem wyzwolenia dla Izraela z niewoli egipskiej. Nadał sens jego życiu. 

Drzewo od trzech lat powinno wydać owoce, a wydaje tylko liście, przez co wyjaławia ziemię przeznaczoną pod uprawę winorośli, zabiera wodę i składniki pokarmowe. Bóg ogrodnik postanawia okopać, nawieźć i czekać na owoce. 

Izraelitom, w czasie ich wędrówki, Bóg dawał ciągle znaki swojej opatrzności, troski i wierności. Znaki te miały ich umacniać w zaufaniu i podnoszeniu się z grzechów szemrania i niezadowolenia. 

W jaki sposób Bóg teraz wobec mnie okazuje swoje miłosierdzie? 
Do jakiego nawrócenia mnie wzywa? 

Co Bóg mi daje jako pokarm do wzrostu, jako szansę na owocowanie? (np. rekolekcje, Eucharystie, mała - duża grupa, spotkanie modlitewne itp.)
Jak korzystam z tego Bożego nawożenia? Jeśli korzystam, to po co? Czy podejmuję trud owocowania, czy zadowalam się tylko posiadaniem
 "zielonych liści"? 

"Ten, ktory przychodzi, aby szukać owoców na naszym drzewie, nie jest sam. Ma zwyczaj posyłać po owoce wielu innych ludzi, tych, których spotykamy na naszych drogach. Owo drzewo figowe nie jest naszą wyłączną własnością. Chrześcijaństwo nie jest czymś prywatnym, co moglibyśmy otoczyć płotem praktyk religijnych i w ten sposób czuć się bezpieczni. (...) To nasze czyny, i tylko one, wskazują, że nasz Bóg jest Bogiem sprawiedliwości, miłosierdzia, prawdy i miłości. 
Niestety, nasze drzewo figowe nazbyt często rodzi rozczarowania, obfituje w niedotrzymane obietnice, w niespełnione oczekiwania.(...) "Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw ... może wyda owoc." Tak, potrzebna jest cierpliwość. Odwołujmy się zatem do Bożej cierpliwości, prośmy Go o to, aby jeszcze trochę poczekał, aby udzielił nam jeszcze jednego kredytu zaufania. Wydaje mi się jednak, że nie mamy prawa odwoływać się do ludzkiej cierpliwości. Przeciwnie, potrzebujemy, aby inni okazywali nam niecierpliwość. Powinniśmy mieć odwagę, i prosić ich: Bądźcie wymagający, nie gódźcie się z naszą jałowością, nalegajcie, bierzcie, mówcie, że nie możecie już dłużej czekać, wyciągajcie rękę, żądajcie zaspokojenia waszego głodu. 

Tylko wówczas, jeśli będziemy mogli liczyć na cierpliwość Boga i niecierpliwośc ludzi, nasze drzewo figowe nie będzie bezużytecznie zajmowało terenu." (Alessandro Pronzato, Chleb na niedzielę).

II NIEDZIELA OKRESU PRZYGOTOWANIA PASCHALNEGO
        Trzy tematy dominują w liturgii czasu OPP: pokuta, chrzest i męka Pańska. 
Pokuta obejmuje modlitwę, post i jałmużnę. 
         Leon Wielki, papież z IV w. powiedział: “Modlitwą utrzymuje się wiarę nieskażoną, postem niewinne życie, jałmużną ducha miłości”. Modlitwa i wiara są ściśle powiązane ze sobą. Prosper Akwitański z V w. ujął to jasno: norma modlitwy ustala normę wiary. Modlitwa w życiu chrześcijańskim pogłębia wyznawaną wiarę i ożywia. Dlatego w tym czasie wzywa się do większej wierności modlitwom wspólnym i osobistym. "Chodzi tu oczywiście o modlitwę, która nie jest tylko przyzwyczajeniem, ale wypływa z głębi duszy, modlitwę, która nie ogranicza sie do określonych godzin, lecz trwa nieustannie, zarówno w dzień, jak i w nocy. (....) modlitwa, czcigodna przed Bogiem pośredniczka, raduje ducha i uspokaja jego poruszenia. nie myśl jednak, że modlitwa, o której mówię, polega na słowach. Jest ona bowiem przede wszystkim pragnieniem zwróconym ku Bogu, niewysłowionym przywiązaniem się do Niego i nie pochodzi od człowieka, ale stanowi dar Bożej łaski. (...) Kto skosztuje tego pokarmu, ten zapłonie wiecznym pragnieniem Boga jak najgorętszym ogniem, który bedzie trawił jego ducha." św. Jan Chryzostom, bp "O modlitwie" 
          Post dawniej polegał na jednorazowym posiłku w ciągu dnia i na powstrzymywaniu się od pokarmów mięsnych oraz napojów alkoholowych. Post ”utrzymuje niewinne życie, bo uczy wewnę-trznej dyscypliny przez panowanie nad zachciankami cielesnymi i nad wszelkimi niestosownymi pragnieniami. Prefacja tego czasu mówi: “Boże.. ty przez post cielesny uśmierzasz wady, podnosisz ducha, udzielasz cnoty i nagrody...” 
            Z postem czesto łączy się jałmużnę. Ten aspekt umartwienia jest często zaniedbany. W starożytności poszczono, aby zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na cele miłosierdzia. Jałmużna “temperuje wybujały egoizm” i dopomaga rozwijać się w cnocie miłości bliźniego. " Dzieła zaś miłosierdzia są tak rozliczne, że pozwalają całemu ludowi chrześcijańskiemu świadczyć uczynki miłości. Toteż nie tylko bogaci, ale nawet średnio zamożni i ubodzy mają możnośc udzielania pomocy potrzebującym i w ten spoób zbiorowy wysiłek wszystkich w czynieniu dobra ma równą wartość, mimo że nie wszyscy mogą być jednakowo hojni. (św. Leon Wielki, papież, Kazanie na wieki post.)/T. Sinka, Liturgika./

CEL ŻYCIA CHRZEŚCIJANINA
Abram nie ma męskiego potomka - Bóg obiecuje mu liczne potomstwo; Abram był nomadą, wędrowcem bez ziemi - Bóg daje mu kraj na własność. Obietnice Boże zmieniły sens i cel życia Abrama, zmieniły jego wizję przyszłości, zmieniły wszystko. Abram uwierzył Bogu i zaufał Jego wierności. Bóg jednak zwlekał z wypełnieniem danych obietnic. Stało się to przyczyną wielu udręk Abrama. Poprzez zawarcie przymierza z Abramem, Bóg zobowiązał się do wypełnienia obietnicy. Bóg dał widzialny znak, który stał się dla Abrama na przyszłość gwarantem spełnienia obietnic. W tym doświadczeniu zawarcia przymierza z Bogiem, Abram zrezygnował z myślenia o zabezpieczeniu po ludzku swojej przyszłości. Jego wiara została oparta na zawierzeniu, powierzeniu siebie Bogu.
Scena Przemienienia Chrystusa zapowiada i przygotowuje akt zawarcia Nowego Przymierza, jakie przepowiadali prorocy Starego Przymierza. Na górze Tabor w obliczu Mojżesza i Eliasza Bóg Ojciec nazywa Jezusa swoim umiłowanym Synem i nakazuje Jemu posłuszeństwo (słuchać). Ukazuje więc wyższość Syna Bożego nad całym Starym Testamentem. Syn jest pełnym i ostatecznym wypełnieniem obietnic Starego Testamentu.

Droga Jezusa jest wzorem dla wszystkich Jego uczniów, żaden z jej zasadniczych etapów nie może być pominięty w życiu chrześcijanina. Niebo, tam gdzie przebywa Bóg, jest ziemią obiecaną. Tam dokona się w sposób ostateczny wywyższenie i przemienienie naszej poniżonej ludzkiej natury w ciało uwielbione na wzór Jezusa. W wierze już dziś jestem umiłowanym synem Ojca. Na Krzyżu Bóg zobowiązuje się do zapłaty ceny za wywyższenie człowieka na wzór wywyższenia Syna, którego przyszłą chwałę oglądają uczniowie. Świadectwo Ojca, polecenie słuchania, bycia posłusznym Jezusowi, daje pewność uczestnictwa w tych obietnicach.

Bóg dał obietnicę nowego ludu (potomstwo Abrama), Ludu Przymierza należącego do Boga. Ziemia obiecana Abramowi na własność, jest niebem, życiem wiecznym. Wiara Abrama polega na rezygnacji z własnej wizji, planu życia, z gwarancji i pewności rozumianych po ludzku a przyjęciu postawy zawierzenia tylko Bogu, na uczestnictwie w przymierzu z Bogiem jako strona w tym przymierzu, czyli na uczestnictwie w Bożym planie, w Jego woli.

Wiara opiera się i wzrasta na świadomym uczestnictwie w Przymierzu Krzyża z wszystkimi konsekwencjami życiowymi wypływającymi z zobowiązania Przymierza.

W jaki sposób przeżywam trudy, wysiłki, pracę, jakieś cierpienia, które minie spotykają? 
Jakie jest moje posłuszeństwo słowu Umiłowanego Syna? 
Jaka jest moja wierność Nowemu Przymierzu, w którym ja jestem stroną? 
Więcej artykułów…