Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 16 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
266
337
361

-24
W tym roku:
Last year:
30951
93788
-62837
Strona główna Wydarzenia minione PASCHA RODZICA.
PASCHA RODZICA.
Gdy przychodzi rodzicom na świat dziecko, jedno, potem drugie (do pary najlepiej), a może i trzecie..., oboje pragną przekazać im jak najwięcej miłości, wychować najlepiej jak umieją (lepiej niż właśni rodzice). Przyjście na świat pierwszego dziecka wprowadza rewolucję w życiu małżeństwa. Po roku, największym marzeniem niejednej matki jest zwyczajnie, spokojnie przespać choć jedną noc. Jakie jest największe marzenie ojca? Może to by być dumnym, jak nie wiem co.
Rodzice zaangażowani religijnie pragną jeszcze przekazać im swoje doświadczenie wiary, aby w przyszłości ich dziecko mogło się już samodzielnie oprzeć na niej w swoim życiu. 

W przypowieści o Ojcu miłosiernym, Jezus przedstawia normalną zdrową rodzinę, choć nie ma w niej mowy o matce (może jej pascha dotyczy innych sytuacji). Nie jest to rodzina patologiczna, nie ma w niej przemocy ze strony przepracowanego rodzica, zaangażowanego w prowadzenie dużego przedsiębiorstwa. Ze starszym synem nie ma problemu, pracuje w rodzinnym przedsiębiorstwie, o niego można być spokojnym. Młodszy nieustannie skupia na sobie uwagę rodziny ciągłymi "wyskokami", problemami na każdym etapie dorastania. W końcu zabiera swoją część uposażenia i wyjeżdża "na swoje". Dochodzą o nim wieści, które rozrywają cierpieniem serce ojca.

Nikt z nas, rodziców, nie spodziewa się ciosu od swojego dziecka. A jednak one przychodzą, czasem małymi kroczkami (nie uczy się, pyskuje, nie pomaga, kłamie), wytrącają nas z równowagi, dają poczucie ogromnej, niezawinionej krzywdy, zawodu i wstydu.

Postawa ojca, który w spokoju zaopatruje syna w ciężko zaoszczędzone pieniądze i pozwala na jego wyjazd, jest krzycząco niezrozumiała. Tyko w skrajnych emocjach, w czasie awantury, gdy już żadne argumenty nie docierają, wielu wykrzyczy w złości: - a bierz co twoje i idź, niech cię życie nauczy rozumu!  Ale w głębi serca, nikt z rodziców nie chce patrzeć na to, jak jego wyczekany, porządnie inwestowany potomek, stacza się coraz bardziej. W tej opisanej przez Jezusa sytuacji nie ma awantury, nie ma pełnych gróźb złych słów.  

Wielu rodziców jest tak rozbitych, tak zawiedzionych, tak w swoim odczuciu skrzywdzonych, że nie potrafią nieraz całe życie pogodzić się z myślą, że ich dziecko jest inne niż sobie wymarzyli, że inaczej, źle postępuje, że zaprzecza wszystkim wartościom, które mu wpajaliśmy.
Może i ty  nie możesz znieść oskarżeń, potępienia w otoczeniu najbliższych, nie możesz pogodzić się z porażką rodzinną. 
Może w swoim rozczarowaniu załamujesz się i przestajesz wierzyć Bogu, uciekasz od dawnych praktyk, które dawały ci oparcie, radość i satysfakcję. Uciekasz od wspólnoty Kościoła, bo w niej widzisz i słyszysz tylko potępienie, że ci się nie udało. Nie szukasz tam pomocy, bo poczucie wstydu i bólu jest tak wielkie, że nie wierzysz we współczucie i pomoc, a także boisz się, że nie uniesiesz poczucia winy jeśli zobaczysz ją w tej sytuacji. 

A jednak ojciec z przypowieści postępuje inaczej i coś daje mu siły do tego, aby być dla syna, który powraca i być dla syna, który odkrywa w sobie poczucie zazdrości, krzywdy i zawodu.

Jezus w tej przypowieści mówi nam, że powołaniem mężczyzny, ojca jest towarzyszyć w życiu swemu dziecku a nie swoim marzeniom, pragnieniom, ambicjom. Powracający bankrut zostaje serdecznie przywitany, zostają mu przywrócone oznaki jego godności i dziedzictwa. Za co? - pyta starszy syn. Za to, że obydwaj są synami i zawsze nimi pozostaną w domu ojca. Godność, wartość synów jest całkowita, niczego im nie brakuje. Może właśnie dlatego w podświadomości syna bankruta było przekonanie, że ma gdzie wrócić, pomimo całkowitego braku zasług. Postawa ojca uczy wszystkich ojców, że nie zasługi, dokonania, zachowanie są miernikiem miłości i akceptacji. Ojciec nie wytyka dziecku ciągle jego braków, tego, że nie przywiózł fortuny, nie powtarza też - a nie mówiłem, że tak będzie? nigdy nic dobrego nie zrobisz do końca!  Ojciec w trudnej sytuacji jednoczy swoją rodzinę swoją miłością. 

Przed nami Pan stawia dwie drogi, albo się zasklepisz i będziesz cierpiał z powodu zrażonej miłości własnej, albo podejmiesz trud przemiany, paschy, przejścia przez śmierć własnych ambicji, urażonej dumy, niepewności, może zawodów, odrzucenia i cierpienia do pojednania. Jeszcze nie jest za późno. "Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra" (Rz 8,28). Zaproś Jezusa, który jest naszą Paschą do swego rodzicielstwa, On wie jak cię bezpiecznie przeprowadzić, jak budować wartość osoby w twoich dzieciach, jak ze zła wyprowadzić dobro, choćby to miało trwać lata.
gn