Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 7 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
101
328
337

-9
W tym roku:
Last year:
31114
93788
-62674
Strona główna Wydarzenia minione Święte oburzenie.
Jezus wziął na górę Tabor Piotra, Jakuba i Jana.
Dlaczego tych trzech zostało wyróżnionych?
A gdzie była reszta?

Wybór trzech spośród uczniów musiał się powtarzać, skoro ośmieliło to matkę Jakuba i Jana do tego, aby wstawić się za synami do Jezusa, aby Ten zagwarantował wyróżnioną pozycję na zawsze. (Mt 20,21-28)
Podeszła do Jezusa wraz z Jakubem i Janem.
Na oczach pozostałych uczniów.
Wszystko słyszeli.
Zawrzało z oburzenia.
Było ich tylko dwunastu.

Dziś uczniów Jezusa na całym świecie jest więcej niż dwunastu.
Widok i docierające różne wiadomości są podobne do czasów Jezusa.
Zawsze ktoś się wyrwie z uniżonością, ktoś chce ewidentnie zrobić karierę kościelną, ktoś pcha się, aby zwracać na siebie uwagę, ktoś zbiera wokół siebie swoją "świtę"… itp.
Pomruki oburzenia stają się czasem bardzo głośne, jeśli nie wprost, to chociaż w formie komentarza za plecami (niektórym scyzoryk otwiera się sam w kieszeni).

Znajomy ksiądz Jan powiedział, że generalnie mamy problem z Wcieleniem.
Zadajemy sobie pytanie: dlaczego drugi człowiek, ten człowiek, ma być dla mnie przełożonym, proboszczem, liderem, animatorem, ojcem, sąsiadem, nauczycielem, itp?
To jest tajemnica Kościoła jako Ciała Chrystusa.
Każdy z nas, ochrzczonych, ma swoje miejsce w tym Ciele. Pełnimy w Nim różne funkcje, ale Ciało nie jest naszą własnością, aby się w nim rządzić po swojemu.
Kiedy tak się dzieje dochodzi do szamotania i przepychanek, ujawnienia się gniewu, ukrytej zazdrości, zapiekłej urazy i poczucia władzy.
Plotki, pomówienia, oskarżenia, aż przykro i wstyd.

Kościół, to wszyscy wierzący przebóstwieni obecnością Boga. Wszyscy razem i każdy z osobna: ja, mój papież, mój biskup, mój proboszcz, mój dobry sąsiad, mój małżonek, moje dziecko, moje dziecko mieszkańca tej parafii alkoholika, moja mieszkanka tego miasta żyjąca w konkubinacie, mój nieprzyjaciel.
Czasami tego przebóstwienia trzeba szukać z uwagą i przy pomocy różnego źródła światła, ale ono jest.
To jeden problem, a drugi mieści się w słowie "mój".
Bo jak nie "mój", to mi nie zależy, to mi jest obojętne, to mogę mówić "świętą prawdę własnych osądów" i dzielić, dzielić, dzielić…  A to domena złego ducha.

Wspomniany ksiądz Jan poleca małe doświadczenie:

 

 

"Weź do ręki porządny młotek i dziś wieczorem walnij porządnie tym młotkiem w swój duży palec.
Jak cię zaboli, to jest to dowód naukowy na to, że jest to twój palec.
Jak cię nie zaboli, to znaczy, że jest to ból sąsiada."

Czasami wydaje mi się, że zachowujemy się tak, jakbyśmy wzajemnie walili młotkami po palcach sąsiadów i dziwimy się, że nasze palce już prawie nadają się do amputacji z zasinienia.

 

 

/rys. nn/

 

 

"Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady. A wszystko to przydarzyło się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów. Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł." (1 Kor 10,16)

Niech tajemnica Wcielenia, objawi się w moim Kościele.

 

 

gn