2 Sm 7, 4-5a. 12-14a. 16
Ps 89, 2-3. 4-5. 27 i 29
Rz 4, 13. 16-18. 22
Mt 1, 16. 18-21. 24a

Lud, który wyszedł z niewoli, ulepił sobie cielca, bo nie mógł żyć, iść dalej bez Boga.
Dlaczego ulegli tej pokusie, pamiętając o wielkich dziełach Boga dokonanych na ich oczach?

Zapomnieli o słowach Bogach.
Zapomnieli o Jego obietnicach.
To nie był ich Bóg a Bóg Mojżesza.
Gdy odszedł Mojżesz, ludzki inicjator wyzwolenia, przewodnik przejścia przez pustynię, gwarant ładu i jedności w obozie, odszedł z nim też jego Bóg.
Tak rozumowali Izraelici.
Wraz z utwierdzeniem się z powodu upływu czasu, że Mojżesz nie wróci, przerwała się dla nich historia wyjścia.
Zabrakło im wiary w obietnice, zabrakło Bożej nadziei.
Trzeba było radzić sobie po ludzku.

Myślę sobie, przecież to proste.
Wystarczy nauczyć się na pamięć Bożych obietnic i będzie dobrze.
Wiara moja się oprze na tych obietnicach i będzie dobrze.
Czy będzie?

Dziś jest o obietnicach, wierze i nadziei.

/ołtarz pochodzący z królewskiego Wawelu - obecnie w kościele parafialnym w Iłży/

Dawid otrzymuje wielką obietnicę od Boga.
Jego ród będzie trwał przez pokolenia. Bóg obiecał mu ciągłość rodu.

Wiem, dla nas dzisiaj nie ma to aż tak wielkiego znaczenia. Chcemy mieć dzieci dla siebie. Nie jest już takie ważne, że genealogia rozwinie się po kądzieli a zaniknie po mieczu, albo w ogóle zakończy się na ostatnim bezdzietnym potomku.

Ciągłość rodu.
Dla królestwa to bardzo ważne, aby mieć komu przekazać ciągłość.
Dawid ma kilku potomków, może się nie obawiać a jednak dostaje obietnicę.

Co innego Abraham. Żona jego jest bezpłodna.
Żona jego jest po menopauzie.
Nigdy nie będzie miała dzieci.
Abraham ma świadomość, że na nim kończy się jego ród. Nie ma komu przekazać dziedzictwa, opowieści o własnej historii życia, historii przodków....

Brak potomka jest jak śmierć. Przerywa historię. Nie ma już ciągu dalszego.
Bog wkracza w tę przerwaną historię.
Abraham dostaje obietnicę.
Po ilości piasku i ilości gwiazd na niebie ma szacować swoje przyszłe potomstwo.
Nie dziwię się, że Sara się roześmiała...

Św. Paweł powie o Abrahamie, że „On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: "takie będzie twoje potomstwo". Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość.”

Jak to rozumieć?
Wbrew nadziei uwierzyć nadziei.

Każdy człowiek ma w sobie zdolność posiadania nadziei.
To „ludzka nadzieja”.
Jej pewność oparta jest na ludzkich możliwościach, zdolnościach, umiejętnościach, na „jakoś to będzie”, „ poradzimy sobie”, na nauce, technice, medycynie...
Jest jeszcze druga nadzieja idąca wbrew tej pierwszej, oparta na mocy Boga, na Jego słowie, które coś obiecuje.
Kiedy różne przyczyny, w tym naturalne, albo przeciwności losu uniemożliwiają realizacje naszych ambicji, planów, tracimy tę pierwszą.
Wtedy pojawia się propozycja innej nadzieji opartej na obietnicy.
Obietnica Boża przynosi poszerzenie naszych ludzkich horyzontów, ona je przekracza.
Nadaje nowy sens życiu.

Abraham uwierzył Bożej nadziei wbrew ludzkiej nadziei.
Poznał, że Boża nadzieja nie mierzy się ludzkimi zasadami.

Dawid wcale nie potrzebowałby obietnicy. On nie ma się czego obawiać. Ma potomków.
A jednak obietnica Potomka wychodzi ponad rzeczywistość jego potomków.
Potomek z rodu Dawida będzie panował na wieki. Tego nie można po ludzku zagwarantować żadnemu królowi i żadnemu królestwu.

Św. Józef, patron dzisiejszego dnia, jest trzecim wielkim mężem Bożej obietnicy.

W zderzeniu z realnym faktem poczęcia Jezusa w nierealny sposób, nadzieja normalnego życia u boku Miriam, została brutalnie przerwana.
Wbrew ludzkiej nadziei uwierzył w Bożą obietnicę.
Nie będąc ojcem, wypełni ojcowskie obowiązki względem Mesjasza. To coś więcej.

Kiedy kończy się ludzka nadzieja, zaczyna się Boża obietnica, która otwiera coś większego niż może dać tylko ludzka nadzieja.

Uwierzyć, to zgodzić się na większy, inny sens życia. Na życie, które przekracza ludzkie możliwości.

Jeśli moim pragnieniem jest  normalne życie „po ludzku”, bez niespodzianek, zwrotów, wysiłków.... to jeszcze nie wiem, co to znaczy oprzeć się na obietnicach Bożych.
To jeszcze nie jestem potomkiem Abrahama.
Królestwo Potomka Dawida nie jest moim.
Nie mogę też realizować mojego życia jako powołania Bożego, jak Józef.

Nie można żyć obietnicami Bożymi po ludzku.
Nie da się.
Trzeba tracić, pozwolić umierać ludzkiej nadziei.

Czy to jest dziś dla mnie Dobra Nowina?
Co mi dziś niesie?
Smutek czy radość?

gn