Niby wszystko jest w porządku: codzienna modlitwa, Słowo Boże, komentarz biblijny, itp., a jednak coś nie daje spokoju.
Jak młodzieniec z Ewangelii zadaję pytanie co to jest? Wiem przecież co jest dobre a co złe. W czym zatem upatruję swoje szczęście?
Coś umyka mojej uwadze. Dlaczego ciągle jestem niespokojna i wciąż szukam potwierdzenia?
Bóg mówi dziś do mnie, abym poszukała miejsca mojego azylu bezpieczeństwa, mojej wygody i weszła na drogę którą wskazuje mi Pan.
Boże daj mi odwagę opuścić moje "bezpieczne pielesze" i pójść za Jezusem.
mw