Betania leży blisko Jerozolimy. Z drugiej strony Góry Oliwnej. To już ostatni nocleg przez wkroczeniem do Świętego Miasta.
Tyle razy wchodził do niego świętować Paschę z rodzicami, z uczniami. Teraz będzie inaczej.
Teraz będzie to nie Pascha Izraelitów z Egiptu, nie baranek zabity, którego krew ocalała od śmierci, nie wody Morza Czerwonego, nie kamienne tablice, nie obietnica. Skończył się czas obietnicy.
To, co było zapowiedzią, Teraz się wydarzy, Tu w Jerozolimie.
Rozpoczyna się Jego Pascha, w której wyprowadzi na zawsze z niewoli grzechu, zła i śmierci swój Lud. Jego wylana dobrowolnie Krew oczyści ich z nieposłuszeństwa, niewierności i obojętności wobec Boga. Przejdą suchą nogą na drugą stronę życia mocą mieszkającego w nich Jego Ducha. Wieczne Przymierze z Ludem będzie wypisane nie na kamiennych tablicach a na sercach bijących miłością do Boga.

 

 

Tego wszystkiego dokona, ale zanim to się stanie, zanim wchodząc na szczyt wzgórza Oliwnego, ujrzy ukochane miasto, spędza ten wieczór u przyjaciół, w domu Szymona Trędowatego.
Jakby chciał ich zaprosić na drogę swojej Paschy, aby byli Jego świadkami.
 

Są wszyscy. Jest Marta.

Usługuje do stołu bez przymusu i gniewu. Jest Łazarz, siedzi obok Jezusa.

 


Są uczniowie. Jest Maria.
Zwykła kolacja wśród przyjaciół. Jednak coś wisi w powietrzu. Jezus mówił dziwne rzeczy po drodze, zapowiadał straszne wydarzenia. Skóra cierpnie na plecach. Dobrze jest o tym zapomnieć, chociaż w ten wieczór. Może się pomylił, może nie o to Mu chodziło. Nic nie zapowiada tych strasznych rzeczy. Wszyscy się cieszą.
I znów Maria musiała „wylecieć” z czymś kontrowersyjnym. Tym razem jej czyn oburzył Judasza, ale chyba nie tylko.
Zmarnować tyle pieniędzy, zmarnować taką szlachetną rzecz - wonny olejek.
Wszyscy są poruszeni, nie wiedzą po której stanąć stronie. W zasadzie nikt nie rozumie tego, co zrobiła i po co.
Zrozumiał tylko Jezus.
Jej nie trzeba zapraszać, ona sama się wprosiła. Ona już jest na drodze razem z Nim.

Wielki Poniedziałek 2017. Iłża.
Jeszcze tyle do przygotowania, tyle codziennych obowiązków. Wszędzie doświadcza się pośpiechu. Tak, jestem zmęczona.
Jednak chcę odpocząć z Tobą wśród Twoich przyjaciół. Być wśród nich, jedną z nich.
Stracić czas na medytację tego miejsca i czasu.
Zapatrzeć się w Twoją namaszczoną olejkiem Głowę, jeszcze bez cierniowej korony.
Wyciszyć się, zwolnić.
Zaplanować na jutro tylko to, co konieczne, aby znów towarzyszyć Ci, Panie.
Jestem zaproszona. To mój przywilej.

 

 

 

gn