"W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: "Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?"  On odrzekł: "Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: "Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami"".  Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę." Mt 26, 17-19

Święta trzeba przygotować. Same się nie zrobią. Ktoś to musi zrobić.
Dlatego nie budzi zdziwienia pytanie uczniów: Gdzie mamy ją przygotować? Konkretnie, gdzie?
"Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka"
Parę wersetów wcześniej dowiadujemy się, że Jezus znów przebywa w Betanii, tylko w domu Szymona Trędowatego. Mają zatem iść do Jerozolimy, do "znanego im człowieka", aby tam przygotować Paschę.
W relacji św. Marka uczniowie otrzymują bardziej precyzyjne wskazówki: ""Idźcie do miasta, a spotka was człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim  i tam, gdzie wejdzie, powiecie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujecie dla nas". Mk 14,13-15.

Czy ktoś z nas dzisiaj by trafił?

A oni trafili, bezbłędnie.
Udali się z Betanii w kierunku Jerozolimy. Droga kończyła się przy Bramie Wodnej leżącej obok sadzawki Siloe. Do niej często przychodzono po wodę. Ale to było zajęcie dla kobiet i one właśnie nosiły dzbany z wodą do domu.
Skąd wziąć mężczyznę z dzbanem wody?

A jednak tam był. Spotkali "znanego człowieka", bo wyjątkami wśród noszących wodę byli członkowie męskich wspólnot żyjących w celibacie, w tym wypadku esseńczyków. Mieszkali oni w osobnej dzielnicy a wchodziło się do nich przez Bramę Esseńczyków, położoną u stóp góry Syjon.
Syjon, to twierdza, którą zdobył król Dawid i odtąd miasto, które rozłożyło się w tym miejscu, zwano miastem Dawida.
Jezus, potomek Dawida miał spożyć ostatnią Paschę przed swoją śmiercią w mieście Dawida.

Człowiek ten zaprowadził ich schodami na górę Syjon, do domu, w którym uczniowie mieli przygotować Paschę. Sala była już dokładnie wysprzątana z wszelkich okruchów zakwaszonego chleba. Gotowa. Wieczernik.

Tą samą drogą, po tych samych schodach, Jezus wspiął się do Wieczernika, a potem po Wieczerzy zszedł do doliny Hinnon /dla Żydów odpowiednika piekła, gdyż za czasów wczesnobiblijnych składano tam dzieci w ofierze bożkom, o czym wspomina Jeremiasz/. Potem przez zimowy potok Cedron, Dolinę Jozafata, zwaną dosłownie "Bóg sądzi" /Żydzi wierzą, że w tym miejscu ma się dokonać sąd ostateczny/, poszedł w kierunku Ogrodu Oliwnego. Po pojmaniu Jezusa, znów tą samą drogą, po tych samych schodach, poprowadzą Go na sąd do pałacu Kajfasza.




Ale to pojutrze.
Dziś sala jest przygotowana. Wszystko gotowe. Czas Jezusa jest bliski.

Iłża. Wielka Środa 2018.
Czasu zostało już coraz mniej na przygotowanie.
Ale nie odczuwam pośpiechu.
Na ten czas, na te Święte Trzy Dni, czekam cały rok.
Mam upodobanie w tej przeplatance modlitwy, skupienia i zwykłego krzątania się po kuchni, witania przybywających.
W tym, że co chwila ściągam fartuch i biegnę do świątyni, aby zanurzyć się w świecie właściwym dla tych dni.
We współczesnej wspólnocie uczniów Jezusa.
I mam też swoje schody, po których wspinam się do Wieczernika i po nich wracam do codzienności.
gn