Szukam odpowiedzi na to pytanie, chyba całe życie, bo Jej postać jest w mojej rzeczywistości wiary od zawsze.
Szukałam z Nią kontaktu przez modlitwę różańcową, litanie, przeróżne nabożeństwa, ale głównie traktowałam Ją jako "skrzynkę" życzeń i próśb.
Przez dłuższy czas Jej osoba wydawała mi się taka odległa, gdzieś wysoko na ołtarzach, święta, nieosiągalna.
Od jakiegoś czasu szukam Jej bliskości, jak Osoby z krwi i kości (przecież jest człowiekiem, z ciałem i duszą wziętą do nieba). Odkryłam,że żeby modlić się do Niej muszę Ją poznać, nawiązać z Nią realną relację, rozmawiać z Nią o wszystkim. Jak kobieta z Kobietą, jak matka z Matką.
Kiedy patrzę na ikonę Matki Bożej Czułej, rozumiem kim jest Miriam z Nazaretu, doświadczam ukojenia, bliskości, spokoju...Zachwyca mnie, ujmuje swoją prostotą...
Znajduję w Niej najpierw przyjaciółkę, a potem Matkę i Orędowniczkę...
Poznać Maryję, to zrozumieć jak przyjęła Jezusa i uczyć się od Niej tej radosnej otwartości i zawierzenia Panu Bogu.
ONA jest dla mnie pierwszą charyzmatyczką, która otworzyła się na Ducha Świętego całkowicie, bez oporu...i przyniosła wspaniały owoc - JEZUSA.
Ona jest teraz bardziej w mojej codzienności niż na ołtarzach.
Wzięłam po prostu Maryję do siebie (jak św.Jan), do mojej rodziny.
To nie chodzi tylko o moją pobożność, ale rzeczywistość Jej obecności.
Wołam więc słowami pieśni:
"Pomódl się Miriam,aby Twój Syn żył we mnie,
Pomódl się,by Jezus we mnie żył,
Gdzie Ty jesteś stępuje Duch Święty,
Gdzie Ty jesteś niebo staje się..."
Amen.
Gosia