Nikt z ludzi nie jest w stanie ofiarować mi takiej miłości, szacunku, uwagi, bliskości, troski, życzliwości, jakiej pragnę. Ani rodzice, ani współmałżonek, ani dzieci.
Zawsze będę doświadczać jakichś „braków” w relacjach z innymi ludźmi.

Ułomna miłość moja, Twoja, każdego, nie zaspokoi drugiego człowieka tak, jak na to zasługuje i pragnie. Ta miłość może stać się źródłem ran, cierpienia i „braków”. Ze wzajemnością.
Nie można zasklepić się w doświadczaniu „braków”. To pole minowe, z którego trzeba podnosić się i uciekać z niego za każdym razem..

Tylko Bóg kocha mnie „całym sercem, całą duszą, całym umysłem, całą swą mocą”.
Jego miłość, szacunek, uwaga, bliskość, troska, życzliwość jest pełna i absolutna.

Gdy wystawiam się na nią, jak na promienie słońca, gdy staje się Jedyna - ułomna, trudna, niezaspokojona, poraniona, rozczarowana, rozżalona miłość do drugiego człowieka, staje się bramą do trudnego szczęścia.
Staje się szansą na bogactwo, pokój, zaspokojenie i radość.

Jakie to trudne w walce z całym moim systemem egoizmu, roszczeń i należności…
Ale możliwe w Bogu, z Bogiem i przez Boga.
gn