Ostatni rok mojego życia to czas, w którym Pan Bóg „wyprowadził mmnie z niewoli z Egiptu”. I tak, jak Izraelitów wyprowadził czyniąc cuda, tak i mnie. Dokonał w moim życiu cudów i znaków, dokonał wielkich rzeczy. Wyprowadził mnie „ciągnąc” za rękę. Ale tak jak dla Izraelitów, tak  i dla mnie okazało się, że wciąż tkwię w niewoli emocjonalnej, psychicznej, że niewola jest we mnie. Wciąż odwracałam się do tyłu i tęskniłam za czosnkiem i cebulą. I mimo tylu cudów i znaków, wciąż się chwieję, wątpię, pytam. Dziwiłam się Izraelitom, jak to możliwe, że oni upadali, wątpili, przecież tyle doświadczyli od Boga a teraz przeżywam to samo.

Uświadomiłam sobie, że oni wychodząc z Egiptu oprócz niewoli, zostawili tam swoje domy, sąsiadów, relacje, dobre wspomnienia i doswiadczenia i że ja muszę zrobić to samo.

Podczas spotkań w małych grupach, pojawiło się pytanie o imię Boga - jakim imieniem Bóg objawiał się w moim życiu. W ostatnim czasie to „Ojciec - Bóg potężny, który za mnie walczy, „Troszczyciel” - Bóg, ktory się o mnie troszczy.

Te rekolekcje, to czas uświadomienia sobie moich zniewoleń. Pomocne mi były kazania ks. Jacka (mam wrażenie, że skierowane tylko do mnie).  Oprócz uzależnienia od innej osoby, lęku, dowiedziałam się, że zniewoleniem może być również życzeniowe, marzeniowe myślenie, postrzeganie innej osoby, jak również i siebie.

Nocne Wyjście, to wyjście z psychicznego i emocjonalengo zniewolenia. Podczas drogi doświadczyłam, że Bóg czyni z nas Wspólnotę, Swój Lud.
Czasami w ciemnościach widziałam tylko nogi osoby idącej przede mną i stawiałam swoje tam, gdzie ona. Były też momenty, gdzie Jacek oświetlał bardziej „niebezpieczne” miejsca, głównie między kałużami wody i błota, wtedy kroczyliśmy pewniej. Gdy światło gasło, zapadała ogromna ciemność i pomimo, że niebezpieczeństwo minęło, to nic nie widziałam i nie wiedziałam gdzie iść.
To tak, jak w moim życiu. W czasie wielkich trudności, pozwalałam działać Bogu, pozwalałam się prowadzić, a gdy już było lepiej, to zaczynałam liczyć na swoje siły i się przewracałam.
Po zapaleniu paschału przez Andrzeja (Mojżesza), dopiero wtedy zobaczyłam prowadzącego, a właściwie  w dalszej wędrówce światło, które nas prowadziło. I świece niesione przez nas - lepiej oświetlało drogę, gdy były wzniesione wysoko i lepiej oświatlało światło niesione przez osobę idącą przede mną niż przeze mnie.
Odnowienie Przymierza chrztu i wszystkich przyrzeczeń. Bóg wlał pokój w moje serce - każde przymierze realizuję tu i teraz i w taki sposób w jaki Bóg tu i teraz pozwala mi realizować. To nie musi być w taki sam sposób, jak 20 lat temu, bo ono się dokonuje tu i teraz.

W tej chwili Bóg prowadzi mnie przez pustynię, prowadzi mnie do Ziemii Obiecanej, której owoców już teraz mogę smakować.

Dziękuję Panu za wszystkie owoce tych rekolekcji, za modlitwę wstawienniczą, w czasie której otrzymałam słowo wsparcia i prowadzenia na czas i doświadczenia, które są przede mną, a dzięki którym Bóg wyprowadza mnie z mojej wewnętrznej niewoli i prowadzi do Ziemii Obiecanej.
Chwała Panu.
Magda