Charyzmat Wspólnoty Paschy Tu i Teraz.
Był to moment odkrycia i konotacji zarówno nazwy jak i powołania (charyzmatu) Wspólnoty. Wspólnoty, która od tej pory zaczęła się określać jako Wspólnota Paschy Tu i Teraz i dostrzegać że Bóg, że Duch Święty daje wiele światła wobec problemów, trudów i zmagań ludzkich w codzienności.
Zapatrzenie w Jezusa i Jego Paschę, dzięki aktualizującemu działaniu Ducha Świętego (tu i teraz) inspiruje do innego spojrznia na rzeczywistość przeżywaną przez człowieka. Żyjąc w codzienności, „żyjąc pośród świata, ale nie w świecie” (J 17) jako uczniowie Jezusa, którego przyjmujemy jako Pana i Zbawiciela, podejmujemy wysiłek przemiany, ciągłego nawracania się (pascha/przejście, przemiana), nie o własnych siłach, ale mocą Ducha Świętego.
Dar ten ofiarowany ale i zadany Wspólnocie, został przyjęty „jako wyzwanie do coraz większego zjednoczenia z Bogiem, jako realizacji naszego powołania do świętości” / z Aktu Przymierza WP WPTiT/
Wobec rzeczywistości zagubienia, utrudzenia, nieporadności w przyjęciu cierpienia, bólu, rozpaczy, w sytuacji zniewoleń, które są coraz bardziej postrzegane zarówno pośród członków Kościoła, jak i ludzi zagubionych w świecie widzimy coraz bardziej potrzebę głoszenia orędzia paschalnego Chrystusa.
Przez ewangelizację, przez formację ku dojrzałości chrześcijańskiej, przez przywrócenie wspólnotowego charakteru Kościoła jako komunii z Bogiem jak i pomiędzy sobą wierzących dostrzegamy możliwość realizacji odczytywanego powołania, charyzmatu budującego nie tylko członków Wspólnoty Paschy Tu i Teraz, ale i będącego narzędziem Ducha Świętego do budowania Kościoła.
|
/ołtarz pochodzący z królewskiego Wawelu - obecnie w kościele parafialnym w Iłży/
Wj 32,7-14 Ps 106,19-23 J 5,31-47 Wobec wybranych pokusa staje się subtelna. Pokusa do grzechu, do niewierności, do nieposłuszeństwa. Dokonały się wielkie rzeczy. Widzieli je na własne oczy. Doświadczyli ich na sobie. I wszystko ucichło. Mojżesz poszedł w góry rozmawiać z Bogiem. Nie wraca już długi czas. Może mu się coś stało? Może już nie wróci? Kto to może wiedzieć?
gn Siedzę nad sadzawką całe życie. Ja biedna. Mam swój plan. Wiem, że może zadziałać. Innym się sprawdza. Ale nie mam siły, nie mam pomocy. I tak mija dzień za dniem, a ja patrzę, tęsknię za zmianą, marzę o zmianie i nic.... Staram się, jestem, czekam nad sadzawką mojego problemu, jakiegoś aspektu mojego życia, mnie, który jest chory, niedomaga. I nic. A obok płynie woda, czysta źródlana. Wystarczy dać przestrzeń w sobie, by rozlała się w potężny, uzdrawiający, ożywiający potok. Wystarczy "podłączyć" się do źródła - Jezusa. |