Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 10 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
217
591
351

+240
W tym roku:
Last year:
26440
93788
-67348
Strona główna

Smaczny kąsek Ewangelii nam dziś przypadł (ŁK 5,1-11). To tak w odniesieniu do Jeremiasza, który jadł księgę Słowa.
Łukasz jest nie tylko lekarzem (wczorajsze uzdrowienie z gorączki, która nie jest chorobą a jednym z objawów choroby.. hm), jest też malarzem, jak podaje tradycja i jest Żydem noszącym słowo Boga.
Widzę to wydarzenie. Te tłumy, które napierają na Jezusa. Słyszę ich gwar, hałas uderzających fal o brzeg. Widzę jak Jezus spogląda na jezioro przyparty do niego jak do muru. Szuka czegoś. Szuka miejsca, odległości aby moc głosić Królestwo. Aby być słyszanym.
Wzrok Jego pada na łodzie zacumowane do brzegu. Wybiera jedną. Wsiada i prosi rybaka, aby trochę odpłynął. Trochę, dla dystansu. Z tej Łodzi Jezus naucza  Łódź staje się katedrą. I koniec.

Napięcie rośnie a dalszego ciągu jakby brak.
Stoję w jednej z łodzi z innymi i nie słyszę nauczania. Nie ma go. Wiec po co to całe szukanie miejsca, słyszalności, dystansu?

Więcej…

" Czy nie pałało w nas serce, kiedy rozmawiał z nami w drodze i pisma nam wyjaśniał? "
Ileż to razy pałało we mnie serce, kiedy rozważałam Boże Słowo, ileż razy Jezus był ze mną w drodze życia, ileż razy poznawałam Go po łamaniu chleba?  Czasami dopiero po fakcie orientowałam się, że to był Pan...Te wszystkie zdarzenia świadczą o Jego obecności w moim życiu! On żyje i jest z nami!
Radosnego świętowania 3 Niedzieli Wielkanocnej!❤️

 

Gosia Ch.

Dziś Abraham dostąpił powołania do zawarcia przymierza z samym Bogiem.(Rdz 17,3-9)

Dziś są takie moje małe odkrycia odnośnie postawy przymierza: patrzeć z zachwytem jak Bóg realizuje swoją obietnicę, nie zastanawiać się co powinnam robić lub frustrować, że nic nie robię, albo robić coś na siłę. Raczej być z Nim, słuchać Go, On powie, pokaże, natchnie, wzbudzi wewnętrzne pragnienie. Każdego wie jak podejść i nawet się nie spostrzeżesz, że od dawna już robisz wszystko w kierunku realizowania się Jego obietnicy. Z zaskoczeniem odkryjesz jak wiele osób współpracuje z tobą w tym dziele i nawet nie boisz się, nie konkurujesz, nie podkreślasz swojego wkładu, bo to nie twoje, lecz Jego dzieło i Jego obietnica, ale twoje z Nim przymierze.
Grazia.

Jak się macie kochana Wspólnoto? Siedzicie w domkach?

Wczoraj Izraelitom zabrakło cierpliwości bo się okazało, ze muszą nadłożyć marszu do ziemi, która już była na wyciągnięcie ręki. Na przeszkodzie stanął władca Edomitów. Silny i bezwzględny.
 

Nie dajemy się zwątpieniu, znużeniu i zniecierpliwieniu. Siedzimy w domkach. Niech Pan naszego życia będzie z wami.

(Wysłane z telefonu.)

 

Grażyna

Można wejść przez stronę pallotyni-wadowice.pl

Zacząłem pisać, tworzyć... Może to komuś...coś...

Pozdrawiam Was serdecznie.

ks. Jacek J.

 

 

 

Gdzie On jest?
Każda katastrofa, większa czy mniejsza, ukazuje to, co jest gdzieś głęboko skryte:

ludzkie myśli, motywacje, które kierują naszymi zachowaniami. Niekiedy ukazują fundament, na którym postawiliśmy nasz dom, np. dom wiary czy religijności (m.in. praktyk religijnych).

Dzielę to, bo – wbrew pozorom – nie musi to iść w parze.

Przy dzisiejszej epidemii często wyraźnie słychać w wypowiedziach i komentarzach jak postrzegamy Boga i Jego miejsce. Przypominam sobie nieraz sytuację (sam chyba też to robiłem, ale przestałem kiedy zrozumiałem), kiedy opuszczając kościół z dziećmi mówiło się: pożegnajmy się z Panem Bogiem.Rozumiem, że chodziło o Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, ale słysząc taki komunikat, można zapytać: czy tylko w kościele mieszka Bóg? To pytanie szczególnie stawiam, kiedy słyszę, że obecność w niedzielę w kościele (mimo różnych zaleceń) jest konieczna. Że nasza nieobecność na Mszy czy nabożeństwie to opuszczenie Boga, ba, tchórzostwo, czy zdrada. Tego nie wymyśliłem, ale zasłyszałem.

Podobnie rzecz się ma z zamkniętymi kościołami. Ktoś (niektórzy mało wierzący i przestraszeni księża) uniemożliwia spotkanie z Bogiem. Zdaję sobie sprawę, że „moja izdebka”, o której mówi Jezus, dla niektórych jest konkretnym miejscem, w konkretnym kościele. Niemniej, może dzisiejsza sytuacja jest dla nas szansą na odkrycie, że Boga nie możemy zamknąć w żadnym kościele, że On przychodzi do mnie tu i teraz. Dla Boga nie ma nic niemożliwego, a skoro dał mi życie, to – jeśli tylko się na Niego otworzę – On wejdzie do mnie i będzie wieczerzał (jak mówi nomen omen Apokalipsa). Człowiek potrzebuje konkretów, by dotknąć. Bóg stał się człowiekiem. Jednak On jest większy niż nasze wyobrażenia i kościoły. Staram się zrozumieć lęk księży, ludzi. No bo jeśli Bóg jest wszędzie, to po co chodzimy do kościołów? Ano po to, by we wspólnocie (jak apostołowie, pierwsi chrześcijanie) celebrować Misterium Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa. Być razem, obok siebie, potrzebne jest nie tylko po to, by przekazać sobie znak pokoju, ale by „spowiadać się wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem” i „przeto błagać was bracia i siostry za mnie do Pana Boga naszego”. Nieraz – w imię miłości i pomocy drugiemu – trzeba zostać w domu. I właśnie jest taki czas.

A Bóg przyjdzie do Ciebie. W sposób, którego się nie spodziewasz i z łaską, na którą  nie liczysz.

Więcej artykułów…