Wytrwałość - TRWAĆ PONAD
Oto słowo, które Bóg dał nam na kolejny etap naszego rozeznania drogi.
Jakub, sługa Boga i Pana Jezusa Chrystusa, śle pozdrowienie dwunastu pokoleniom w rozproszeniu. Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma. Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym. Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam. Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana, bo jest mężem chwiejnym, niestałym we wszystkich swych drogach". (Jk 1,1-10)
Dlaczego mamy radować się z powodu różnych doświadczeń, które na nas spadają?
Doświadczenia, których jesteśmy świadkami i uczestnikami, wcale nie wywołują radości.
Jaki cel ma zatem ta cała praca duchowa w dążeniu do radości, że warto zapłacić jej cenę?
Ceną tego jest przejście (pascha) od tego, co ludzkie, do tego co Boże.
Wezwanie Boże, cel, "drugi brzeg", nie pozostawia żadnych wątpliwości, mamy stawać się doskonałymi, nienagannymi, w niczym nie wykazującymi braków - zjednoczonymi z Bogiem, świętymi.
Dlatego nas to wszystko spotyka.
/drugi brzeg Jeziora Galilejskiego/
- My jako Kościół też możemy mieć taką pokusę, by podkreślać siebie, zadbać o siebie. My, Kościół, jesteśmy sługą niekoniecznym! Kościół nie jest ważny – ważny jest Jezus i ważny człowiek, i świat, do którego Kościół jest posłany! Kościół jest narzędziem. Nie jest celem dla siebie, nie jest celem samym w sobie! – mówił abp Grzegorz Ryś do wspólnot neokatechumenalnych.
Na rekolekcje przyjechałam z frontu, z pierwszej linii walki, atakowana przez ogrom troski i problemy rodzinne. I nawet tu, na rekolekcjach, dosięgnęły mnie pociski tej wojny.
|
Jak tym bardziej miałoby nie być Boga, kiedy człowiek spotyka się z Bogiem? Co do Jego otwartości pewność jest niewzruszona. Konieczne jest tylko, aby człowiek otworzył swoje serce dla Niego. I by był, najlepiej jak tylko potrafi. Jest Bóg i jest człowiek. I dzieje się spotkanie, które może zmienić bieg historii. Może przede wszystkim zmienić bieg historii człowieka. Może go utwierdzić w Prawdzie. Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce (1J 3,19).
On jest pokojem i pojednaniem. I jest odpocznieniem. Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą (1J 5,14). Kto kocha, wsłuchuje się w serce ukochanej osoby. I nie prosi jej o to, o czym wie, że się jej nie podoba. A skoro kocha, to zna również jej upodobania. Jeśli jednak nie zna, to znaczy, że musi jeszcze bardziej kochać i wsłuchiwać się w serce. Tak samo jest z Bogiem. Dlatego, by doskonalić się w miłości, szukam tego szczególnego czasu, który mogę przeżyć z Bogiem, bo Go kocham. I znajduję taki czas, że jestem tylko dla Niego. Wsłuchuję się w Jego serce. Zatapiam się w ciszy, bym dokładnie usłyszał to, co Jego serce mówi do mnie. Te moje codzienne wieczorne spotkania z Nim pozwalają mi kłaść się spać z przekonaniem, że nie jestem sam, i że dzień zakończył się dobrze, bo zakończył się modlitwą odpocznienia, w ciszy, w Jego obecności. Oto jestem. Dobry Jezu, Mistrzu mój, Panie i Zbawicielu! Ty jesteś i ja jestem przed Tobą. Niech dzieje się nasze spotkanie w miłości i niech Tobie za wszystko będzie chwała, uwielbienie i cześć. Uwielbiam Cię i oddaję Ci chwałę za Twoją nieskończoną miłość, za Twoją mękę i śmierć na krzyżu dla naszego ocalenia, byśmy mogli żyć jako wolne dzieci Boże. Uwielbiam Cię i oddaję Ci chwałę za Twoją obecność w Kościele, w sakramentach, a szczególnie za Twoją obecność w Najświętszym Sakramencie. Ty jesteś na wyciągnięcie ręki i stajesz się naszym pokarmem. Ty objawiasz nam siebie i objawiasz nam jaśniejące pięknem oblicze Twojego Ojca. Uwielbiam Cię i oddaję Ci chwałę za to, że spoglądasz na nas łaskawie, że łaskawie patrzysz i na mnie. Spójrz na mnie, tak jak zawsze patrzysz. Spójrz na mnie teraz i uciesz się mną, który jestem wobec Ciebie. Daj mi, Panie, Twojego Ducha, abym mógł godnie wołać do Twojego Ojca. Ty sam wspieraj mnie i wydoskonalaj swoje uwielbienie dla Niego. Niech wspiera mnie Twoja Matka, Maryja, która przyjęła słowo i zrobiła w sobie miejsce dla Ciebie. (...) Niech Twoje serce mówi do mojego serca. Patrz na mnie, Panie. Patrz i przemieniaj mnie swoim czułym spojrzeniem, abym stawał się wciąż bardziej podobny do Twojego Syna, abym był piękny jak On. Patrz na mnie, bo jestem tu dla Ciebie. Lubię, jak na mnie patrzysz… Gosia Ch. Ta refleksja jest jak balsam na moje serce, szukające ciągle antidotum na trapiące mnie problemy, niespełnione oczekiwania wobec innych, wobec mojego Boga... On nie chce ode mnie wielkich rzeczy, tylko przylgnięcia do Niego... ''Panie, moje serce się nie pyszni i nie patrzą wyniośle moje oczy. Nie dbam o rzeczy wielkie ani o to, co przerasta me siły. Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę; jak dziecko na łonie swej matki, jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza. Izraelu, złóż nadzieję w Panu, teraz i na wieki! '' Ps 131 Nikt z ludzi nie jest w stanie ofiarować mi takiej miłości, szacunku, uwagi, bliskości, troski, życzliwości, jakiej pragnę. Ani rodzice, ani współmałżonek, ani dzieci. |